16 czerwca 2015

Wojowniczy mnisi z Cathayu... albo Nipponu #6

Ostatnio trochę narzekałam, to dziś dla odmiany narzekania nie będzie. Niektóre modele w tej bandzie wyjątkowo mi się spodobały. Ten dzisiejszy zdecydowanie do nich mogę zaliczyć. Bardzo fajny, dzięki głowie, którą komuś odrąbał sprawia dość groźne wrażenie (choć tych panów w hełmach trudno zaliczyć do groźnych, jakoś ich twarze wyglądają przez to mniej "strasznie" - a może właśnie powinny sprawiać groźne wrażenie?). Ta broń w drugiej ręce... to nie my dorabialiśmy metalową część, więc pretensje nie do nas ;) Prawdopodobnie ułamała się właścicielowi i zaginęła, więc dorobił nową. Nietrudno tu o uszkodzenia, bo te figurki łamały się na potęgę - ot, lata 80'. 

Ale wracając do tego pana - bardzo miło mi się go malowało. Jako jeden z bardzo nielicznych jest pochlapany krwią, bo po prostu musi; niemożliwe, żeby nie pobrudził się tym odrąbanym łebkiem ;) Ma wszystko, co mogłoby go zdobić (prócz tej głowy w dłoni) - fajne ciuchy, zbroję, hełm z czymś na miarę... eee... muszli z Bałtyku. Sama przyjemność. Aż zrobiłam mu więcej zdjęć, niż zwykle robię. Mam nadzieję, że Wam też się spodoba. Zapraszam do obejrzenia :)


1 komentarz:

  1. Chyba najbardziej mi się podoba:) Genialne malowanie i bardzo ładny historyczny design modelu:)

    OdpowiedzUsuń