5 lipca 2010

Glade guards WIP

Ostatnio miałam krótką przerwę w malowaniu. Spowodowały ją rozmaite inne projekty, czas przeleciał niepostrzeżenie... dlatego z moim oddziałem glade guardów męczyłam się długo i zapewne się jeszcze pomęczę, bo to dopiero część pierwsza. Nie umiem niestety malować 10 figurek naraz i dlatego też zastosowałam ten niecny wybieg w postaci fillera, który oczywiście w przyszłości zostanie wyparty przez większą liczbę glade guardów (potrzeba ich niestety dużo). Jednak na razie lekko i wakacyjnie pozwalam sobie na wystawienie 6 figurek w oddziale + fillera robiącego za 4.

Oto miłe złego początki. Glade guardów potrzeba co niemiara, choć nie narzekam - i tak WE to mniejsza masówka od np. orków. Wiadomo jednak, że kiedy czeka kilkadziesiąt modeli, (do każdego systemu... wychodzi już kilkaset) przechodzi się przez różne stany emocjonalne, od euforii do absolutnej demotywacji ;) Konwersje będą raczej znikome, choć nie wykluczam takowych w reszcie oddziałów. Na filler naszło mnie któregoś razu - ten duży kawałek drewna tak ładnie mieścił się na dużej podstawce, a mi się akurat przypadkiem za dużo wikolu wylało... Dups w sadzawce to okaleczony starymi formami i niedokładnością poxilinowych odlewów snotling. Stracił uszy, ale też nie wygląda, jakby za nimi tęsknił. Mottem tego fillera jest "shit happens" albo "nigdy nie wiesz, co czai się za rogiem" (w tym wypadku za zwalonym pniem).

Kolorystyka pozostaje w klimacie "złotej jesieni". Żółty, pomarańczowy - żywe, niezgaszone jeszcze przez listopadowe deszcze i coraz krótsze dni. Ciemniejszym elementem mają być płaszcze, dlatego czerwony jest rozjaśniany nie tradycyjnie, ale od charred brown (VGC) do gory red (VGC) + red (VMC), żeby był ciemniejszy i nieco spokojniejszy. Skóra taka jak zapowiadałam - blada w niebieskawym odcieniu. Podstawki takie, jak u driad - trochę pniaków, trochę piasku, trochę wody, trochę skałek plus ciemna trawka i liście.

Uprzedzając pytanie - tak, płaszcze były przyklejone do malowania. Raczej nie polecam takiego zabiegu, chociaż w sumie nie robi to aż takiego problemu. Pozostały mi do pomalowania jeszcze 4 figurki z tego oddziału i mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu je zrobię - o ile, oczywiście, zamówienia nie pokrzyżują planów...

Tyle gadania, zapraszam do oglądania ;)












3 komentarze:

  1. Świetne malowanie, choć karnacja nie przypadła mi do gustu. Ale jak wiadomo de gustibus...

    Generalnie - super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karnacja jest jak kora brzozy! Bardzo leśna. Modele cacuszka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem nieźle ;)
    Świetna skóra. Zresztą kolorystyka jesienna w twoim wykonaniu podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń