20 maja 2016

Figurkowy Karnawał Blogowy, edycja XXI - Oldschool, czyli Golgfag

Witam w kolejnej edycji FKB, w której tematem - zarządzonym przez Żółtego z bloga Twierdza Nieumarłych - jest oldschool. W tym miesiącu znów wyrobiłam się szybko, choć tym razem model jest o wiele większy od znacznika. Chyba im mniej mam czasu, tym lepiej go sobie organizuję. W maju, jako że wypadły nam tak wakacje, musiałam zacząć odpowiednio wcześnie. I skończyłam wcześniej, niż sądziłam, bo jakoś tak jest z ogrami - niby są większe, a maluję je szybko, bo wszystkie detale też są większe i łatwiejsze do pomalowania. Zanim jednak przejdę do figurki... zastanawiałam się przy okazji tej edycji, czym jest oldschool? Czy to zawsze jest kwestia subiektywna? Wydaje mi się, że tak, ale dla mnie istnieją dwa "podgatunki" oldschoolu. O pierwszym decyduje moment wejścia w hobby figurkowe. Dla mnie to były czasy 6 edycji, więc wszystko, co było wcześniej, uważam za "stare". Zwłaszcza, że przeskok stylu był między 5 a 6 edycją ogromny. Widzę to zwłaszcza w elfach - moja armia to właściwie w całości 6 edycja. Czasem żałuję, na Allegro dużo więcej jest staroci ;) Nie mogłabym połączyć ich z moją armią, choć same w sobie nawet mi się podobają. 


Drugi rodzaj oldschoolu to oldschool "głęboki", czyli jeszcze bardziej subiektywna sprawa - wszystko, co starsze ode mnie, uważam za oldschoolowe. Golgfag pochodzi z roku 1985, więc jest starszy ode mnie, a patrząc po miesiącu wydania, nawet starszy od Tomka ;) Patrząc, jak zmieniał się przez lata, uważam, że mamy bardzo fajną wersję (ta najnowsza jest strasznie przeładowana). Ale właściwie od niedawna wiemy, że ją mamy... Ogr został kupiony dawno temu tanio, jako uszkodzona figurka. Żadne z nas nie jest historykiem figurkowym, a na pewno nie znamy dobrze ogrów, więc nie myśleliśmy, że to może być jakiś imienny heros. Na miejsce ułamanej broni ogr dostał topór, a na tarczy z tyłu orczy symbol. Może doczekałby się całkiem innej naprawy (chociaż topór uważam za dużo fajniejszy od oryginalnej broni), gdybyśmy wiedzieli, co za rarytas mamy w domu, ale został potraktowany po prostu jako "jakiś ogr", bez należnego szacunku. Chyba nawet miał być ogrem z BtB, patrząc po podstawce i samym stylu ubierania ogra. Kurczę, teraz widzę, że mogłam dać trochę śniegu, skoro to BtB, ale już za dużo by było na tej podstawce...

Szukając modelu do tej edycji FKB zaczęłam jednak drążyć przeszłość ogra, który czekał od długiego czasu na pomalowanie ;) Po poszukiwaniach okazało się, że to nie tylko stary ogr z ekipy Golgfaga, ale wręcz Golgfag we własnej osobie. Nabrałam szacunku i zabrałam się do malowania. Wszystkie elementy są wyrzeźbione fajnie, jedynie stary sposób rzeźbienia futer jakoś mało mi odpowiada. Ale chyba wyszło nieźle. Ogr ma naprawdę wredny wyraz twarzy, prócz tego jest dość szczupły - po prostu wygląda klasycznie, nie jak późniejsi zawodnicy sumo, którym - mimo kupy tłuszczu i mięśni bardziej imponujących od Golgfaga - wiele brakuje do legendarnego bohatera. Jak wspomniałam, malowało mi się go szybko i przyjemnie. Zapraszam do obejrzenia :) 
   
 

9 komentarzy:

  1. Pysk faktycznie mało wyjściowy :)

    Mi w tych starych modelach najtrudniej maluje się te pokręcone rogi, ale widzę że tobie to wychodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny, 30-sto letni (masakra!) model.Myślę, że na podstawce śnieg by nie przeszkadzał. A malowanie jak zwykle perfecto !

    OdpowiedzUsuń
  3. Topór splendoru +2 ;)
    Uroczy staroć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny oldschool! Co on ma na tej tarczy? To jakaś ośmiornica? =)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelka. Uwielbiam te stare ogry - zanim przeszły 6to edycyjną transformację w mongoło-tatarów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super malowanie świetnego modelu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Do tej edycji można by było wziąć co trzeci wpis tutaj :) świetny ogr.

    OdpowiedzUsuń