Prezentuję Wam dzisiaj drugi z dwóch zaplanowanych przeze mnie karnawałowych wpisów, tym razem przedstawiający figurkę pomalowaną przeze mnie, a konkretnie klasycznego mordheimowego Ogra ochroniarza. O ile w "Mordheim" graliśmy z żoną swego czasu całe lata (teraz z kolei już od lat mamy w tym systemie przerwę), to swego czasu zdążyliśmy zebrać dość spory zasób figurek, m.in. również i najmitów, ale tej figurki wśród nich nie było, choć wiele lat już przygotowana i zapodkładowana czekała na malowanie.
Figurka zapewne jest Wam dobrze znana już od lat - w moim wykonaniu o tyle nietypowa, że lata temu, kiedy ją szykowałem do malowania (które to nastąpiło dopiero niedawno ;)), zdecydowałem się na "namagnesowanie" ramion i wyposażenie go w wymienne bronie (dodatkowe bronie to plastikowe części z regimentu plastikowych "byków" z Warhammera). Na tego rodzaju zabiegi decyduję się bardzo rzadko (co do zasady wolę figurki złożone "na stałe"), jednakże w tym konkretnym przypadku zrobiłem wyjątek, gdyż nie bardzo mi się podobała broń "domyślna" (dwuręczny topór wyglądający po prawdzie bardziej jak jakaś motyka), a jednocześnie chciałem pozostawić możliwość jej montażu, w celu ewentualnego przywrócenia figurce oryginalnego wyglądu. Jest to jednocześnie zgodne z mordheimowymi zasadami, zgodnie z którymi można dokonać wyboru, jakim orężem ten najmita będzie posługiwał się w trakcie bitwy. Sprawdziłem na szybko w "Warheim", ale o ile czegoś nie przeoczyłem, w tym systemie z kolei ogr ochroniarz ma stały zestaw broni.
Zanim zaproszę do obejrzenia pozostałych zdjęć w rozwinięciu wpisu, wspomnę jeszcze dla porządku, że FKB jest to inicjatywa o charakterze przede wszystkim motywacyjno-integracyjnym rozpoczęta przez Inkuba z bloga Wojna w Miniaturze. Ponadto, na blogu QC pn. DansE MacabrE można znaleźć listę dotychczasowych edycji FKB.
Również i tym razem pora na krótką wstawkę fabularną:
Mordheim – martwe miasto, przeklęte przez gwiazdę spadającą z nieba. W jego rozkładających się trzewiach czaiły się potwory, które niegdyś były ludźmi, i bestie, które nigdy nimi nie były. Mgła snuła się między ruinami jak duchy tych, którzy nie zdołali uciec przed śmiercią. Czasem wydawało się, że to samo miasto oddycha – cuchnącym, zgniłym powietrzem.
W tej szarości, niczym wielki cień, poruszał się Torgun – ogr, najemnik, który przyjął więcej zleceń niż ciosów, choć i tych nie brakowało. Jego masywne ciało pokrywały liczne blizny, z których wiele zadano mu tutaj, w Mordheim. Był stary jak na ogra – i na tyle sprytny, by wiedzieć, że w tym mieście każda chwila nieuwagi oznaczała śmierć.
Dzisiaj był sam. Jego ostatni kompani – czwórka ludzi – zniknęli tej nocy. Może padli ofiarą wampirów z Czarnego Dworu, a może zostali pożarci przez tych plugawych szczuroludzi. Torgun nie zamierzał ich szukać. Żywych i tak by nie znalazł.
Trzymał w rękach olbrzymią maczugę, wyszczerbioną od licznych walk, a z jego pasa zwisały trofea – uszy, ogony, czaszki. Znał wartość strachu. Wiedział, że tu nie wystarczy siła – trzeba było być potworem wśród potworów.
Wędrówka przez zgliszcza zaprowadziła go do starego rynku. Kamienie były tam popękane i czarne od starej krwi. Zniszczone stragany wyglądały jak szkielety umarłych drapieżników. W samym środku, w dziurze po dawnej fontannie, coś się ruszało.
Torgun zatrzymał się. Wciągnął powietrze nosem. Czuł woń – słodkawy smród rozkładu, zmieszany z czymś jeszcze gorszym: zapachem spaczenia.
Coś wypełzło z cienia. Skaven – ale inny niż te, które wcześniej spotykał. Wyższy, o poskręcanym ciele, z ociekającym zielonkawym płynem brzeszczotem w ręku. Jego oczy lśniły chorobliwą żółcią.
Za nim wynurzyli się kolejni. Cała horda – chude, wygłodniałe kształty, każde bardziej wypaczone niż poprzednie.
Torgun uniósł maczugę i ryknął, głosem, który zatrząsł resztkami budynków.
Skaveny nie uciekły. Tym razem nie. Tym razem wiedział, że będą walczyć do końca. Może to magia spaczenia, może jakaś nowa trucizna w ich żyłach. Może ktoś – coś – nimi sterowało.
Pierwszy atak uderzył niczym fala. Torgun zmiótł trzech jednym zamachem, ich kości pękły jak suche gałęzie. Ktoś wgryzł się w jego udo, ale ogr wyrwał go jednym szarpnięciem i rzucił w głąb ruin.
Kątem oka zobaczył błysk – kolejny skaven skakał na niego z krawędzi zrujnowanego piętra. Odruchowo zasłonił się maczugą. Cios sztyletu odbił się od metalu, ale nie całkiem – ostrze przeorało ramię, pozostawiając krwawą smugę.
Torgun zawył z bólu i furii. Dopadł napastnika i roztrzaskał go o bruk.
Walka trwała bez końca. Każdy zabity skaven zdawał się przyciągać dwóch następnych. Ogr czuł, jak jego siły powoli się wyczerpują. W końcu, z jękiem, uklęknął na jedno kolano. Maczuga wypadła mu z ręki. Oparł się ciężko na ziemi, gotów przyjąć ostatni cios.
Ale wtedy... skaveny zatrzymały się.
Z ciemności wyłoniła się sylwetka – wyższa niż pozostałe, owinięta w łachmany, z laską zakończoną kawałkiem świecącego zielonego kamienia. Oczy istoty płonęły jak dwa małe słońca ze spaczenia.
Szepnął coś, słowo, którego Torgun nie znał, ale które przeszyło go chłodem. Skaveny zaczęły się cofać, ustępując miejsca.
Ogr podniósł głowę. Wiedział, że nie może uciec. Nie tu, nie teraz.
Wyciągnął zza pasa stary, zniszczony nóż – ostatnią broń. Jeśli miał umrzeć, zabierze ze sobą choć jednego z tych przeklętych szczurów.
O świcie znaleziono go przy fontannie – wśród sterty martwych skavenów, z zakrwawioną bronią w ręku. Torgun z Kamiennej Pięści był martwy, lecz jego oczy wciąż były szeroko otwarte, a na zbroi, pośród świeżych blizn, wyryto znak, którego nikt nie odważył się dotknąć.
W Mordheim nawet śmierć potrafiła być tylko początkiem...
Wyjątkowo niewyjściowa facjata, ale samo model świetny i porządnie zmalowany, do tego plus za możliwość wymiany oręża.
OdpowiedzUsuńTak, w Warheim FS Najemne Ostrza, w tym Ochroniarz, mają swoje zestawy broni.
Dziękuję - cieszę się, że Ci się podoba!
UsuńMożna by się zastanowić, czy wśród ogrów, czy też w Mordheim są w ogóle jakieś "wyjściowe facjaty", w każdym razie nawet jakby były, to ten się faktycznie łapie do grupy przeciwnej, reprezentującej właśnie niniejszą edycję FKB ;).
Zajrzałem dziś do zasad Najemnych Ostrzy i Postaci Dramatu w Warheim FS i widzę, że ta druga grupa może korzystać z dodatkowego ekwipunku (bohaterów danej bandy), natomiast pierwsza co do zasady nie. Fajnie, że liczą się do limitu drużyn - w Mordheim czasem były przeginki w stylu banda na full i jeszcze garść najemnych ostrzy.
Gwoli wyjaśnienia, to najmici i Dramatisy nie wliczają się do limitu postaci, ale liczą się do testów rozbicia. Dodatkowo Postacie Dramatu zajmują slot bohatera, ale nie biorą udziału w eksploracji.
UsuńDzięki za wyjaśnienie!
UsuńMega fajny Ogr z super pomysłem na wymienne bronie l:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Z tą wymiennością łapek to, jak pisałem, raczej wyjątek, jeżeli chodzi o moje figurki, ale w tym wypadku chyba dobrze mu się to rozwiązanie przysłużyło.
UsuńFigurka-klasyczek. Dobre malowanie, przywodzące mi na myśl prace Blanche'a - i ze względu na swoistą ziarnistość, i dominującą żółto-czerwoną kolorystykę.
OdpowiedzUsuńDzięki! A widzisz, nie pomyślałem nawet o ewentualnym nawiązaniu do prac Blanche'a - efekt trochę niezamierzony, jak w wielu moich pracach, ale faktycznie teraz to widzę i chyba jeszcze w przyszłości ponowię :)!
UsuńSprawna realizacja.
OdpowiedzUsuńBrawo za wymienną broń.
Dziękuję! :)
UsuńMmmmm, magnesy :)
OdpowiedzUsuńRaczej rzadko ich używam, ale tutaj faktycznie się sprawdziły :)!
Usuń