Do uporządkowania warsztatu modelarskiego który w moim przypadku znajduje się w garażu, przymierzałem się od jakiegoś czasu (tak jakoś mam, że lubię porządek, ale trudno mi idzie jego zaprowadzenie), jednakże bezpośrednim impulsem i inspiracją był dla mnie wpis QC o jego porządkach.
Fotek sprzed "odgruzowania" niestety nie mam, ale nie ma co się chwalić niebyłym już bałaganem. Znalazłem natomiast wpis sprzed prawie 6 już lat, tuż po przeprowadzce do domu, w którym obecnie mieszkam.
Tak się składa, że garaż (od lat już pełniący funkcje warsztatowe, a nie samochodowe ;)) dzielę z mieszkającymi po sąsiedzku rodzicami (a ściślej rzecz biorąc z Tatą, bo Mama z niego raczej nie korzysta). Udało mi się jednak wykroić w nim dla siebie na tyle dużo miejsca, by starczyło na biurko, stolik, szafkę z szufladami, stół (głównie do prowadzenia rozgrywek po ew. ustawieniu na nim blatu bitewnego (np. tego dwustronnego) i parę innych skrytek, w tym miejsce na regałach warsztatowych, które zamierzam przeznaczyć na składowisko makiet.
Całość po porządkach prezentuje się następująco:
Na pierwszym planie widać wspomniany stół, a w zasadzie jego fragment (ma wymiary ok. 200x80 cm), aktualnie z rozłożonymi 9 modułami z cyklu "Karak Zorn" - ostatnio ponownie grałem z dziećmi (a w zasadzie tym razem tylko z synem).
Na drugim planie od lewej: główne biurko warsztatowe, stolik "drukarski" i szuflady z różnościami.
Na trzecim planie deski i zasoby stolarskie, ale to już nie moje zapasy ;).
To tak w ramach wstępu i w skrócie. Przyglądając się natomiast poszczególnym elementom warsztatu...
![]() |
Jeszcze więcej wydruków... Czy już wspominałem, że na razie praktycznie nie drukuję, tylko obrabiam to, co już mam? |
![]() |
Kartony z makietami umieszczone pod stołem. |
![]() |
Pudełka na drobniejsze makiety - zarówno te już zapełnione towarem, jak i dopiero czekające na zapełnienie. |
Czujne oko może dostrzec, że na powyższych zdjęciach brakuje farbek, pędzelków i innych podstawowych akcesoriów malarskich (nie licząc zestawu do aerografu), więc zawczasu wyjaśniam: część z nich jest w szufladach (dotyczy to głównie farbek i pędzelków do makiet), natomiast zdecydowana większość jest w domu przy biurku, przy którym maluję figurki - stosowny, uzupełniający wpis, już niebawem.
Świetna robota z tymi porządkami! Widać, że teraz warsztat nie tylko wygląda jak miejsce do pracy, ale i aż chce się w nim działać. Szczególnie podoba mi się rozwiązanie z tablicą narzędziową i kącikiem drukarskim – dobrze przemyślane i praktyczne.
OdpowiedzUsuń„Przewaga niedokończonych projektów” to zdanie, z którym pewnie każdy hobbysta może się utożsamić. ;) Trzymam kciuki za dalsze ogarnianie i czekam na wpis o stanowisku do malowania!
Dziękuję Ci za inspirację i komentarz! Rzeczywiście, zrobienie porządków bardzo pozytywnie wpływa na chęć do działania w takim warsztacie. Będę jeszcze dopracowywał szczegóły i jakieś drobne praktyczne ulepszenia, ale już czuć sporą różnicę i przyjemnie się tu siada po całym dniu.
UsuńHehe, faktycznie to zdanie mogłoby być swoistym motto ;), ale co zrobić - jest to w rzeczywistości wypadkowa prawidłowości "za dużo pomysłów, za mało czasu".
Wspomniany wpis o stanowisku i osprzęcie malarskim już niebawem (choć pewnikiem już w maju) - muszę jeszcze ogarnąć parę szczegółów.
Warsztat aż miło popatrzeć! Przysłowiowe wiosenne porządki, jak widać, mają swój fizyczny wymiar. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Faktycznie, o ile w ogólnym rozrachunku przysłowiowe wiosenne porządki idą mi niestety raczej słabo, o tyle w tym przypadku mi się udało zdziałać coś namacalnego i miejmy nadzieję w miarę trwałego.
Usuń