19 sierpnia 2013

Maneaters - halfgrown #4

Banda ogrów posuwa się do przodu w malowaniu - powoli, ale jednak. Ostatnio przycisnęła mnie praca, ale teraz w trakcie urlopu wróciłam do malowania. Wzięłam kilka ogrów do pomalowania i dwa inne modele, jednak o tym nie dzisiaj. Dziś ostatni, czwarty halfgrown - zarazem ostatni ze stronników do bandy Maneaterów z BtB. Składał go Tomek, stąd tyle elementów u pasa i grzyb na podstawce (lepienie grzybów stało się tradycją, kiedy zostaje zbyt wiele Milliputu). Zabrakło nam już główek ze zwykłych ogrów (chcieliśmy, aby się nie powtarzały), więc ta pochodzi z irongutsów. Ale szczegółowy "rozbiór" ogra można sobie darować, bo chyba widać, która część skąd pochodzi ;) Nie ma większych niespodzianek.

Gdy jego kumple stali w kolejce po mięsień piwny, ten ogr pakował i dzięki temu jako jedyny ma na brzuchu kaloryfer. No, jako taki, ale przynajmniej nie bebzol jak reszta ;) Może będzie to halfgrown do awansu. O ile mogą awansować. Przyznam, że nie pamiętam ich zasad, a w dziczy nie mam jak do nich zajrzeć ;) Jest też bardziej wytatuowany, niż reszta (ma zdecydowanie za dużo powierzchni do tatuowania) Brzuchol i pasek oczywiście różnią się stylem od moich, dwie osoby nie mogą zrobić tego tak samo, nawet gdyby się starały. A my się nie staramy, bo lubimy różnorodność ;) 

Proszę o wyrozumiałość w kwestii zdjęć - starałam się, aby jak najbardziej przypominały zdjęcia robione w warunkach domowych, ale niestety w lesie nie zrobię takich zdjęć, jak w domu. Musiałam czekać aż do teraz, bo wcześniej świeciło straszne słońce, a to, tak jak nadmiar cienia, zdjęciom nie służy. Zapraszam do obejrzenia :)


1 komentarz:

  1. Nie jestem fanem ogrów ale te żeberka przekąskowe zaczynają zmieniać moje nastawienie do tej frakcji. Fajne malowanie.

    OdpowiedzUsuń