27 kwietnia 2019

Walizkowe stanowisko malarskie - krok po kroku #8

Jednym z obowiązkowych elementów, jakie od samego początku chciałem wprowadzić do konstrukcji walizkowego stanowiska malarskiego, były... metalowe okucia na narożnikach.

Można się zastanawiać, na ile w tym konkretnym przypadku będzie to element dekoracyjny, a na ile ochronny; przynajmniej z założenia walizkę pełną sprzętu malarskiego będę traktował raczej delikatnie... niemniej jednak zapraszam na krótką relację z montażu tych elementów.

Okucia zakupiłem w odpowiednim rozmiarze i w liczbie 8 sztuk, odpowiadającej liczbie narożników walizki.


Pierwszym zadaniem, jakie przede mną stanęło, było usunięcie naklejek z kodami kreskowymi, co - jak się okazało - wcale nie było takie łatwe ze względu na mocno "paprzący" klej, jakie użyto do ich przyklejenia.

Izopropanol, który jest w stałym użyciu w moim warsztacie, nie dał rady, a zanim poszedłem po aceton, naftę, względnie jeszcze cięższe chemikalia (benzyny, ksyleny i takie tam), przypomniała mi się gdzieś rada i porada wyhaczona gdzieś kiedyś w jakimś poradniku traktującym o zdolności preparatu WD-40 do naprawiania świata, w tym m.in. do usuwania upierdliwie odchodzących naklejek.


Jak się okazało, kombinacja w postaci nożyk + WD-40 sprawdziła się w realizacji tego zadania wprost wyśmienicie i już po paru minutach wszystkie narożniki zostały oczyszczone (a izopropanolu i tak użyłem do odtłuszczenia okuć po tłustawym WD-40).


Jak widać, i co zupełnie logiczne, każde okucie ma trzy otwory montażowe, do których dobrałem odpowiednie śrubki, przy czym musiałem zwrócić uwagę zarówno na ich długość, jak i średnicę łebka, by z jednej strony była na tyle szeroka by "złapać" okucie, a jednocześnie na tyle wąska, by "schować się" w wycięciu pod śrubę. Z tym drugim nie do końca się udało - śruby minimalnie wystają ponad powierzchnię okucia.


Śrubki wkręcałem wkrętarką bezpośrednio w drewno, bez uprzedniego wiercenia, co generalnie dało radę ale w paru przypadkach "udało mi się" ukręcić łebki od zbyt wysokich obrotów i zbyt dużej przyłożonej siły, więc z perspektywy czasu zastanawiam się, czy nie trzeba było uprzednio zrobić małych otworów wiertłem do drewna o niewielkiej średnicy.







Dopełnieniem tego etapu prac było przyklejenie (po uprzednim odtłuszczeniu metalu moim ulubionym alkoholem) od spodu walizki, na czterech okuciach, samoprzylepnych podkładek filcowych, by w przyszłości nie rysować powierzchni stołów, biurek itp., na których będę kładł walizkę.




2 komentarze:

  1. Gdzie się zaopatrzyłeś w takie okucia? Znany portal aukcyjny czy masz może do polecenia jakiś sklepik? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym wypadku był to po prostu najbliższy domu Leroy Merlin, jednakże szczerze powiedziawszy, jeżeli mam wybór, wolę mniejsze sklepy "żelazne", przy czym mój ulubiony jest... w Muszynie, a w ostatnich latach bywam tam góra raz na rok :D.

      Usuń