Temat najnowszej, 126-ej edycji "Figurkowego Karnawału Blogowego" (dalej: "FKB") brzmi: "Krew, pot i łzy", a prowadzi ją Potsiat, gospodarz bloga "Gangs of Mordheim".
Temat na pierwszy rzut oka wydawał mi się dość szeroki, jeżeli chodzi o potencjalne pomysły, a mimo to przyznam szczerze, że przez pierwszą połowę lutego nie bardzo udało mi się coś sensownego wymyślić. W końcu, żeby już nie przedłużać i nie zostać z przysłowiowym wujem w garści, czy inszym hakiem, bądź łapą w nocniku, zdecydowałem się w końcu na jedną z rozważanych opcji.
Wybór mój padł mianowicie na figurkę bardzo dużego squiga... Jakie jest jego wpasowanie w temat FKB? Krew - dużo krwi upuszcza, krwią się żywi, w krwawych jest kolorach i nawet chyba właśnie kogoś w krwawy sposób pożarł. Pot - oj, trzeba się napocić, by takiego bydlaka ubić. Łzy - jak taki zaatakuje, albo i ubije, to płacz murowany.
Dzisiejszego squiga oznaczyłem roboczym mianem "olbrzymiego", umieściłem go na podstawce 60 mm, a na stole, w systemach "warhammeropodobnych" zastosowałbym dla niego raczej zasady do "great cave squiga", czy czegoś podobnego, a nie "colossal squiga", gdyż mam w zanadrzu jeszcze jedną, nawet większą figurkę przedstawiciela tego gatunku, którą zamierzam pomalować w przyszłości, i do której zasady "kolosalnego" squiga będą pasowały jeszcze lepiej.
Figurka to wydruk żywiczny, wykonany zresztą przeze mnie dość dawno temu i czekający na przysłowiowe "lepsze czasy", jeżeli chodzi o malowanie. Przyda się na pewno do mojej armii orków i goblinów, którą powoli szykuję symultanicznie z armią krasnoludów. Wprawdzie wypadałoby raczej zacząć od zwykłych, szeregowych, oddziałów, a nie dużych stworów, ale na potrzeby FKB zrobiłem wyjątek, a poza tym dość często nachodzi mnie ochota na pomalowanie czegoś spontanicznego, pobocznego, eksperymentalnego itp.
Zanim zaproszę do obejrzenia pozostałych zdjęć w rozwinięciu wpisu, wspomnę jeszcze dla porządku, że FKB jest to inicjatywa o charakterze przede wszystkim motywacyjno-integracyjnym rozpoczęta przez Inkuba z bloga Wojna w Miniaturze. Ponadto, na blogu QC pn. DansE MacabrE można znaleźć listę dotychczasowych edycji FKB.
Na deser krótki fragment z niewydanej jeszcze książki "Zabójca squigów":
"Odkąd pamiętam, życie przy boku Gotreka Gurnissona zawsze było pełne niebezpieczeństw i wyzwań. Wielu powie, że towarzyszenie krasnoludowi-zabójcy w jego misji odnalezienia chwalebnej śmierci to szaleństwo. Jednak dla mnie, Felixa Jaegera, to nie tylko okazja do przeżycia niezwykłych przygód, ale także sposób na odnalezienie sensu w chaosie, jakim stał się mój własny świat.
Nasza najnowsza misja zaprowadziła nas do serca najdzikszych ostępów, gdzie grasują potwory, o jakich nawet najśmielsi wojownicy nie śmieliby marzyć. W tej właśnie chwili, przemierzając ciemne i wilgotne jaskinie, nasze losy splecione zostały z losem jednej z najgroźniejszych istot, jakie kiedykolwiek stąpały po tej ziemi, czy też raczej pod jej powierzchnią – gigantycznym squigiem.
Z każdą chwilą coraz bardziej zbliżamy się do naszej konfrontacji. Wraz z Gotrekiem stawiamy czoła hordom mniejszych squigów, które wydają się nie mieć końca. Każdy krok, każdy oddech, to walka o przetrwanie, a ja muszę znaleźć w sobie odwagę, by sprostać temu wyzwaniu. W końcu, w cieniu tego potwora, ujawnia się prawdziwe znaczenie bycia towarzyszem zabójcy – nie tylko jako pomocnik, ale jako prawdziwy wojownik, gotów stawić czoła wszelkim przeciwnościom.
Ta opowieść, którą mam zaszczyt przedstawić, jest kroniką naszej walki z potwornym, gigantycznym squigiem. To historia odwagi, determinacji i więzi, które przetrwają nawet najciemniejsze godziny. To nie tylko kolejna bitwa na naszej drodze, to także próba siły naszych charakterów i niezłomności naszych dusz. I chociaż nie wiem, co przyniesie nam jutro, jedno jest pewne – nie poddamy się bez walki."
Fragment z "Moich podróży z Gotrekiem", Tom XXXVI, spisanych przez Herr Felixa Jaegera (Wydawnictwo Altdorf, rok 2521)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz