16 sierpnia 2025

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #132: "Bracia i siostry" - Granie domowe z bratem - "Age of Fantasy Skirmish" ("One Page Rules")

"Spisuję te słowa w chłodzie sali archiwum, gdzie oddech zamarza przy brodzie, a cisza jest cięższa od gromrilu. Zostało nas niewielu. Straż nad Dolną Bramą padła wczoraj, a w korytarzach słychać skowyt bestii, których nie znam z żadnych kronik. Wiem, że dni Karak Dravik są policzone.

W sercu tego archiwum, na ołtarzu z czarnego granitu, leży przeklęty wolumin zwany Księgą Czarnych Żył. Odkąd pamiętam, pieczęcie runiczne strzegły jej stron, a żadnemu z nas nie wolno było doń się zbliżać. Mój ojciec powiadał, że przynieśli ją z pól bitewnych na dalekim południu, gdzie w ruinach ludzkiego miasta znaleziono ją w dłoniach maga spalonego od środka.

Mówią, że pergamin, z którego jest zrobiona, oddycha. Patrząc pod światło, widać czarne linie wijące się w jej stronach niczym żyły pod skórą. Kiedy runy zakazu były jeszcze silne, te linie były nieruchome… lecz od czasu, gdy wiatr z północy przyniósł zgniliznę i wojny, widzę, jak poruszają się, jakby pompowały krew z innego świata.

W legendach starszych od moich przodków mówi się, że kto otworzy księgę, ten nie czyta słów — to słowa czytają jego. A gdy przeczytają do końca, nie zostaje nic oprócz pustej powłoki, wypełnionej wolą tego, który zapisał te przekleństwa.

Pieczęcie pękły trzy dni temu. Nie przez moją rękę, nie przez rękę żadnego krasnoluda. Do sali wszedł wysoki cień o oczach jak rozpalone rubiny. Z nim przyszły cienie chodzące w kościach, bestie o sinych bokach i trupach, które powinny spoczywać w kamieniu. Widziałem, jak wyciągnął ręce nad księgą, a runy zakazu zgasły jak świece na wietrze.

Teraz siedzi tam i czyta, a mury drżą przy każdym szeptanym słowie. Słyszę, jak w niższych komnatach porusza się coś ciężkiego. Kamień jęczy, jakby góra chciała wyrzucić nas ze swych trzewi.

Jeśli ktokolwiek znajdzie ten zapis — niechaj nigdy nie dotyka Księgi Czarnych Żył. Niechaj góra zostanie zamknięta, a wejścia zasypane. Lepiej stracić twierdzę niż świat."

— Dvalin, syn-Grumara, Ostatni Strażnik Kronik


Po dość długiej przerwie w blogowaniu (spowodowanej w dużej mierze wyjazdami wakacyjnymi) wracam do blogowania (miejmy nadzieję, że jak najczęstszego), przy okazji aktualnie trwającej, 132-ej edycji "Figurkowego Karnawału Blogowego" (dalej: "FKB"), której temat brzmi: "Bracia i siostry", prowadzonej przez Potsiata, gospodarza bloga "Gangs of Mordheim".

Temat tej edycji FKB zbiegł się idealnie w czasie z przedwczorajszą bitwą rozegraną przeze mnie z moim bratem, znanym niektórym jako Warboss Krzychu, choć póki co nieopisywanym szerzej w bajkach.

Graliśmy - tak jak to poprzednio bywało - w "Age of Fantasy Skirmish" z serii "One Page Rules", przy czym (jak to zwykle u nas bywa) - rozgrywka była utrzymana w klimatach "staroświatowych", czy inaczej mówiąc "warhammerowych" i można rzec, że opowiadała historię grupy zdesperowanych krasnoludów, które w ruinach twierdzy swoich przodków, Karak Dravik, usiłowały przeszkodzić wampirowi w odprawieniu plugawego rytuału przy użyciu starożytnej, przeklętej, księgi...

Teatrem zmagań wojennych były nasze stare, dobre podziemia do "Karak Zorn", tym razem ułożone w układzie 3x4 moduły. W trzech "górnych" modułach (por. zdjęcie poniżej) rozpoczynałem grę ja, jako "atakujący", w trzech "dolnych" Krzysiek jako "obrońca", przy czym środkowy moduł "na dole" to starożytna komnata z opisaną w rozwinięciu wpisu "Księgą Czarnych Żył".


Zapraszam do dalszej lektury w rozwinięciu wpisu poniżej.

Nasze rozpiski prezentowały się następująco:

Krzysiek - (wampiryczni) nieumarli:


Tomek, czyli Kapitan Hak, czyli ja - krasnoludy:


Celem scenariusza o nazwie "The Ritual", jednego z publikowanych przez twórców AoFS, było nie tyle samo w sobie przerwanie rytuału przeprowadzanego przez jedną z band, co po prostu zbieranie Punktów Zwycięstwa w zamian za przejmowanie określonych punktów kontrolnych i zabijanie bohaterów przeciwnika (oczywiście przejęcie miejsca odbywania się rytuału było najwyżej punktowane), liczone na koniec każdej rundy, a następnie sumowane na koniec gry.

Po rozpoczęciu bitwy dość szybko okazało się, że krasnoludy będą miały mocno pod górkę - wolniejsze niż większość nieumarłych, w dodatku Krzysiek bardzo sprawnie wykorzystywał różnorodność jednostek i ich zasad specjalnych, a szczęście w rzutach kostkami ewidentnie mu sprzyjało (w przeciwieństwie do mnie - wprawdzie losy się odwróciły w ostatniej rundzie, ale było już za późno na przysłowiowe "odkucie się"). 

Szybko doszło do pojedynku wampira z moim krasnoludzkim dowódcą, który zginął w dość widowiskowy sposób, dosłownie rozszarpany w jednej walce (mimo aż trzech punktów wytrzymałości - mówiąc potocznie, "życia"). Padło też kilka innych trupów po mojej stronie, z bardzo niewielkimi stratami po stronie nieumarłych. Wprawdzie w kluczowych miejscach moi wojownicy nadal się trzymali, nie pozwalając sługom wampira przejąć dwóch punktów kontrolnych, które zająłem na początku gry, ale z uwagi na obecność jednostek z obu frakcji w zasięgu 3" od nich pozostawały one niezajęte przez nikogo, nikomu nie przynosząc korzyści w postaci Punktów Zwycięstwa.

Błędem, którego bardzo szybko pożałowałem, był brak rekrutacji krasnoludzkich górników, którzy mają bardzo przydatną zasadę "Ambush", pozwalającą "pojawić się" na początku dowolnej rundy, w dowolnym miejscu stołu, nie bliżej niż 9" od przeciwnika. Wprawdzie nie sądzę by przechyliło to szalę zwycięstwa na moją stronę (górnicy nie są jakimiś szczególnie potężnymi wojownikami), ale na pewno mógłbym trochę namieszać, pojawiwszy się nagle w komnacie z księgą (albo tuż obok).






Finał był dość łatwy do przewidzenia - krasnoludy otrzymały srogi łomot (gdybyśmy grali dłużej, musiałbym już wykonywać wszystkimi wojownikami testy morale), brodacze nawet za bardzo nie zbliżyli się do starożytnej komnaty z Księgą Czarnych Żył, a bitwa zakończyła się miażdżącym zwycięstwem Krzyśka - tj. wynikiem, liczonym w Punktach Zwycięstwa, 24:6 dla Krzyśka.

Niezależnie jednak od wyniku bawiłem się przednio i oceniam rozgrywkę jako pierwszorzędną - emocjonującą i klimatyczną, czekając na ciąg dalszy!

W ogóle liczę na zwiększenie częstotliwości grania, czemu powinien też sprzyjać niesamowity zbieg okoliczności z wakacyjnego wyjazdu, który poskutkował odnowieniem bardzo dawnej znajomości (mającej też oczywiście mocny akcent figurkowy) - ale o tym w innych wpisach!

Na zakończenie dodam jeszcze, że przebieg rozgrywki najlepiej obrazuje chyba krótkie opowiadanie poniżej - być może nie jest do końca zgodne z rzeczywistym jej przebiegiem, ale dobrze oddaje ducha porażki, jakiej doznały krasnoludy:

Tunele Karak Dravik od dawna były ciche jak grób, a echo kroków krasnoludów zdawało się nieść daleko poza zasięg ich wzroku. Na czele szedł lord Durgan Żelaznobrody, dowódca i szlachcic, który znał wagę tej misji — i cenę porażki. Obok niego kroczył Rognar Zabójca Trolli, półnagi, pokryty runami, gotów umrzeć z toporem w dłoni. Dalej maszerowali kusznik Borik Krzywooki, zwiadowca Kadrin, młotodzierżca Hargin, trzej wojownicy z klanu Żelaznej Pieczęci oraz nowy towarzysz — inżynier Brunn Stalowy Pazur, obudowany grubymi płytami pancerza parowego, z zaworami syczącymi przy każdym kroku.

Cisza jest zła — mruknął Kadrin, rozglądając się po mrocznych korytarzach. — Coś tu słucha.

Ślady były jednoznaczne: krwawe smugi na kamieniach, odciski wilczych łap i bose, wychudłe stopy, które nie zostawiały zapachu żywego ciała.

W końcu dotarli do obszernej sali dawnego archiwum. Kamienne regały leżały w gruzach, a pośrodku, na ołtarzu z czarnego granitu, spoczywała Księga Czarnych Żył — opasły tom obity popękaną, sinej barwy skórą, w której wiły się czarne linie przypominające naczynia krwionośne. Nad księgą stał wysoki, smukły wampir w czarnym płaszczu, a jego palce przesuwały się po pergaminach, wypowiadając szeptem słowa, od których powietrze gęstniało, a kamienie pod stopami pociły się czarną wilgocią.

U jego boku czuwał nieumarły gwardzista w zbroi krasnoludzkiego króla, ghoul czający się na czworakach, dwa nieumarłe wilki, trzy zombiaki, trzej szkieletowi wojownicy oraz rój nietoperzy wirujący pod sklepieniem jak żywa, ciemna chmura.

Spóźniliście się — powiedział wampir bez podniesienia wzroku. — Księga kończy pisać swoją pieśń.

Rognar ryknął i rzucił się na ghoul’a, ale wilk skoczył mu na plecy, wgryzając się w kark. Padł na kolana, a ghoul rozszarpał mu pierś.

Borik wystrzelił bełt, który przebił czaszkę zombiaka, ale potwór nawet się nie zachwiał. Hargin młotem roztrzaskał szkieleta, lecz w tej samej chwili gwardzista zadał mu cięcie, które rozpruło pancerz i klatkę piersiową.

Kadrin próbował obejść wroga, lecz rój nietoperzy spadł na niego, gryząc i drapiąc aż do całkowitego zamilknięcia.

Brunn Stalowy Pazur ruszył naprzód, a jego pancerz syknął, wypuszczając obłok pary. Obrócił parowym toporem, siejąc (tym razem już ostateczną) śmierć wśród zombiaków i szkieletów, rozrywając ich kości na drobny gruz. Jednak ghoul doskoczył z boku, wbijając pazury między płyty zbroi. Brunn ryknął, wystrzelił z parowego wyrzutu płomienia, paląc bestię na czarno, ale wtedy jeden z wilków dopadł jego nogi. W tym czasie szkielet gwardzista dobił dzielnego krasnoluda celnym ciosem w plecy, a jego maszyna ostatecznie zamarła w syknięciu pary.

Lord Durgan walczył jak trzech mężów, ścinając ghoula i przebijając jednego z wilków, lecz wampir odsunął się od księgi i w mgnieniu oka znalazł za jego plecami.

Twoja krew otworzy ostatnią stronę — syknął i wbił kły w szyję lorda. Durgan osunął się martwy, a wampir odrzucił ciało jak pusty worek.

Księga Czarnych Żył otworzyła się szeroko, a jej strony zaczęły pulsować czarnym światłem. Z głębi twierdzy rozległ się dźwięk setek kroków — rytmicznych, ciężkich, należących do dawno zmarłych wojowników Karak Dravik.

Świece zgasły, a w mroku pozostał tylko odgłos przewracanych stron i cichy śmiech wampira.


5 komentarzy:

  1. Niezależnie od wyniku emocjonująca rozgrywka. A podziemny stół wciąż robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Middlehammerowe dwarfy, mordheimowe umarlaczki - wszystko mniam! Brzmi jak bardzo ciekawy scenariusz i mile spędzony czas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna relacja z ciekawymi wstawkami fabularnymi. Makiety i modele nieustająco olśniewające.
    Widać, że bawiliście się dobrze!

    OdpowiedzUsuń