14 października 2014

Figurkowy Karnawał Blogowy (2) - na tropie ulubionej figurki Skavenblight

W tej edycji FKB temat pochodzi z bloga Black Grom Studio i nie jest to temat łatwy. Znaleźć ulubiony model? Trochę trudno, kolekcja jest spora i ciągle rośnie... i tak dobrze, że chodzi o model własny, przynajmniej nie muszę szukać po zamówieniach (a mam taki, malowany teraz, który mógłby być niezłym pretendentem do tytułu ulubionego!). Patrzę na modele w różny sposób... sama rzeźba, klimat, wspomnienia, z którymi się wiąże. Ja mam jeszcze jedno kryterium, wiedziałam, że muszę wybrać którąś z tych figurek, która była przełomowa dla mojego malowania. Znacie to pewnie - byliście na jakimś tam poziomie malowania, a nagle jeden model sprawił, że zrobiliście skok w górę. Tego skoku może nie być widać teraz, kiedy tych postępów było później więcej, ale takie figurki mają jedną cechę - nie wstydzicie się ich nawet po wielu latach. No, ale przejdźmy do istoty rzeczy.



Zbieram do WFB armię Wood Elves. Zbieram to dobre określenie, bo grałam nią dwa razy ;) Dlatego pomyślałam, że może jakiś model stamtąd będzie "tym". Bardzo, bardzo lubię tę Spellsingerkę, sporo czasu spędziłam na pomalowaniu jej. Także Wood Elf Lord, reaperowska, ale dobrze pasująca do modeli GW figurka, należy do moich ulubionych w tej armii. Poza tym... lubię moją armię, ale jednak to nie jest to. To nie jest Mordheim, a ja jednak chciałam coś z Mordheim.

Zajrzałam więc do modeli mordheimowych, których mam więcej, bo mam kilka band. Jedną z ulubionych są Nieumarli - zwykli, mordheimowi, nie żadni z BtB czy KZ. Dużym sentymentem darzę nekromantę - zresztą oryginalni bohaterowie do tej bandy w ogóle są świetni, ale nekromantę lubię chyba najbardziej. Zaglądałam do krasnoludów... ale krasnoludów jest tylu, trudno byłoby wybrać jakiś ulubiony model. Wszystko z edycji 5. i poniżej jest z zasady piękne ;) Oglądałam bandę skavenów... nawet mój ulubiony Karnawał Chaosu, ale tam też, każdy model z oryginalnej podstawki jest wyjątkowy, nie wybiorę jednego, bo inne się obrażą ;) Przeglądałam bandy dalej. 

Zatrzymałam się na dłużej przy ograch. Lubię ogry, to duże modele, miło się je maluje, trudno je przeoczyć na polu bitwy. Stare ogry, które służą w naszym Ostlandzie - Grom i Gruag - na pewno są modelami klimatycznymi. Jest też Maneater Pirate, model, z malowaniem którego długo zwlekałam, żeby było go godne. Z bandy ogrów do BtB świetną figurką jest Hunter, swoją drogą - zgodnie z moimi obawami, wszyscy przeciwnicy mieli go za szefa bandy, jako jedynego metalowego w bandzie plastików ;) 

No tak, ale ogry... żaden z nich nie jest jakoś bardzo szczególny dla mnie, a i specjalnego postępu na żadnym z nich nie uczyniłam. Wróciłam więc do starych modeli z Mordheim, nie z band - do najemników i Postaci Dramatu. Moim ulubieńcem wśród najemników jest warlock, bardzo różni się od wszelkich magów, których znamy z WFB. I pewnie wybrałabym jego, ale w końcu wygrał inny model. Model, który miałam cały czas jakoś z tyłu głowy, a ostatecznie wybrałam go, bo spełnia wszystkie kryteria wymienione na początku.

Marianna Chevaux, jedna z Postaci Dramatu. Dziś trudno dostępna, kiedyś było o nią łatwiej. Wampirzyca, która nie przejmuje się, że jej strój jest tylko odrobinę mniej absurdalny od chainmail bikini ;) Jest 1) piękna, 2) klimatyczna, 3) z Mordheim, 4) mam z nią miłe wspomnienia, 5) była moim przełomem w malowaniu i nawet po tych chyba 6 latach się jej nie wstydzę! Przypomina mi moją ukochaną Helenę Bonham Carter (choć to raczej kwestia malowania, nie rzeźby), poza tym strasznie lubię ten fiolet rozjaśniany pomarańczem (i nic mnie nie obchodzi, że to dziwne ;)). Nie będę rozpuszczać tego modelu. Dla ładniejszego malowania mogę pomalować odlew. Ale ten model będzie nie do ruszenia, po prostu mam do niego za duży sentyment. 

Zdjęcia były gdzieś na forum Border Princes - nie mieliśmy jeszcze bloga, więc nie mogę jej podlinkować. Ale wiecie co? Marianka zasłużyła na nowe zdjęcia po tych wszystkich latach :) Tak więc zapraszam i dziękuję za temat tej edycji, bo wywołał niemało wspomnień :)

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się i faktycznie można ją bez wstydu postawić na półce. A fiolet rozjaśniany pomarańczem wygląda bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście ładniutka figurka. I, damn, jedna z tych, których mi brakuje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny wpis, a model ładnie pomalowany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie Helena Bonham Carter. Pomyślałem tak nim przeczytałem tekst ;)

    OdpowiedzUsuń