28 września 2016

30-dniowe Wyzwanie Figurkowe. Dzień 28: Lubisz grać przeciwko… lub lubisz malować?

Jak wiele poprzednich pytań, również i to pytanie (a przynajmniej pierwszą jego część) w mojej ocenie można interpretować na co najmniej dwa sposoby: w pierwszym znaczeniu chodzi o osobę, osoby, czy też ogólnie typ gracza, jakiego najchętniej mam na przeciwnika, a w drugim rzecz dotyczy frakcji, przeciwko jakiej lubię grać i wysyłać swoje siły...

Odpowiadając na pytanie w znaczeniu pierwszym... Konkretnych osób nie będę wymieniał, zwłaszcza że przez lata trochę ich było (sądzę zresztą, że zainteresowani wiedzą, że o nich piszę), ale jest kilka cech, które te osoby łączą i z tego względu mogę uznać, że składają się na obraz "idealnego przeciwnika".

Otóż, pomijając standardową "wyliczankę" cenionych i pożądanych cech u współgraczy, w stylu: uprzejmość, kultura osobista, uczciwość, dbałość o dobrą zabawę obu stron, poczucie humoru, właściwy dystans do gry itp. itd. , dochodzę do wniosku, że zawsze najlepiej rozumiałem się i najbardziej lubiłem grać z osobami, które są nie tylko graczami, ale również wszechstronnymi i kreatywnymi hobbystami, dla których równie ważnym elementem jak granie są również takie modelarskie aktywności jak np.: konwertowanie figurek, malowanie, robienie makiet, pisanie zasad itp. Co tu dużo pisać, takie osoby zawsze mnie inspirowały nie tylko przy samym bitewnym stole, ale i w ogóle w całokształcie działalności hobbystycznej.


Jeżeli chodzi o drugie znaczenie, czyli frakcję lubianą jako przeciwnika... hmm... nie wiem, czy będę w stanie wskazać coś konkretnego, ograniczę się więc do ogólnych stwierdzeń, że lubię, jak frakcja przeciwnika to po pierwsze "naturalny wróg" tej, którą dowodzę (np. krasnoludy vs zielonoskórzy), po drugie lubię, gdy przeciwna armia, czy też banda, jest w miarę różnorodna, czyli składająca się z różnych jednostek, różnie uzbrojonych, a nie wszystko na jedno kopyto. Nie będę tu podawał kontrprzykładów - zachowam je sobie na kolejny wpis.

Odnośnie drugiej części pytania, dotyczącej figurek, jakie lubię malować... ogólnie rzecz biorąc, przez całe lata malowałem głównie makiety, zostawiając figurki dla Natalii. Wprawdzie jakiś czas temu powoli zaczęło się to zmieniać, ale jeszcze za wcześnie na osądy, co konkretnie lubię malować. To, co mi jednak do głowy ad hoc przychodzi, to ogólne stwierdzenie, że lubię malować modele, które "malują się same" :P, czyli są ukształtowane tak, że dają się ładnie i relatywnie szybko pomalować prostymi technikami, takimi jak "washe", czy suchy pędzel, bądź suche pigmenty. Dlatego przyznam, że ciągnie mnie do malowania np. figurek "mocno pofałdowanych" krasnoludów, ale już takich ogrów, czy inszych dużych stworów, gdzie trzeba cieniować wielkoformatowe powierzchnie, już bym się trochę obawiał, przynajmniej na obecną chwilę.



 30-dniowe Wyzwanie Figurkowe. Wprowadzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz