30 kwietnia 2010

Treekin WIP

Z pewnym lękiem i niepokojem rozpoczynam temat WFB i zarazem mojej powstającej armii Wood Elves. Niepokój bierze się stąd, że prawdopodobnie część z wizytujących naszego bloga osób jest graczami WFB i znają się na tym systemie daleko lepiej niż my. Na pewno tak jest, jednak pamiętajmy, że w naszym domu nie powstają armie, które będą jeździć na turnieje i podlegać ocenie sędziów. My po prostu składamy je dla siebie, do gry w domowym zaciszu z rodziną i najbliższymi przyjaciółmi. Dlatego wszelkie dziwne wizje różnych jednostek nie będą w przyszłości miały konsekwencji na turniejach. Są po to, by cieszyć oko.

Wybrałam armię Wood Elves, ponieważ wydała mi się ciekawa, zarówno pod względem klimatu, jak i rodzajów jednostek. Granie w WFB wyszło trochę przy okazji, Tomek i jego brat Krzysiek przejrzeli swoje zasoby krasnoludów i orków uznając, że mogą z tego złożyć armie nadające się do gry. Jako że lubię mieć jednak całkowicie swoją armię (mimo całego sentymentu do brodaczy i chęci malowania ich mimo wszystko), to postanowiłam wybrać im jakiegoś klimatycznego przeciwnika. Tak zaczęły powstawać Leśne Elfy.

Na pierwszy ogień, sama nie wiem czemu, poszły treekiny. Chyba dlatego, że z powodu chmury pyłu wulkanicznego przesyłki z Maelstrom Games się nieco opóźniły i były to jedyne modele, które mogłam zacząć robić od zaraz. Nie jestem fanką oryginalnych treekinów z GW, dlatego postanowiłam zrobić własne. Była to prawie samodzielna robota, za wyjątkiem kilku gałązek od driadek i twarzy, które stanowią osobny rozdział w tej dziwnej historii.

Pierwsze, podstawowe korzenie (i grzybki, ulepione w tym samym czasie) to Miliput. Potem uznałam, że za bardzo się kruszy i zaczęłam resztę rzeźbić z ProCreate, co było niezłym pomysłem. Rączki i nóżki to konstrukcja z drutu stalowego, pokrytego masą. Tułów - patyki, pokryte masą. Ostatecznie więc tej masy wcale tak dużo nie poszło, choć na pewno dość dużo, jak na zwykłą figurkę.

Żałuję bardzo, że zdjęcia nie pokazują figurek w pełni. Dzieje się tak dlatego, że treekiny są mocno trójwymiarowe - z każdej praktycznie strony coś im rośnie, coś wystaje. Prócz tego, jako że wszystko niemal jest szare, poszczególne elementy mogą się trochę ze sobą zlewać, choć zrobiłam wszystko, by poprawić ostrość zdjęć.

Co do twarzy - to dobrze widzicie, są to głowy ogrów. Z początku sama uznałam to za bluźnierstwo, jednak po przymierzeniu wszystko zaczęło do siebie pasować - bulwiasto-sękate nosy, wkurzone spojrzenia... z samych głów zresztą niewiele się ostało - oczy i nosy zaledwie. Reszta porosła korą, a ust nie widać, ponieważ źle wychowane drzewce pokazują na zdjęciach języki ;) Do popełnienia takiego gwałtu na gamesworkshopowskim wyobrażeniu drzewca skłonił mnie film... Pocahontas (nie śmiać się), gdzie mordka Babci Wierzby wyglądała tak:


(Przepraszam za nienajlepszą jakość obrazka, ale to screen z youtube ;)

Ogólnie zrobienie tych figurek zajęło mi kilka dni. Przerwy wynikały głównie z potrzeby przeczekania, aż wyschnie masa modelarska. Chyba tak z 8 razy... o ile sobie dobrze przypominam. 8 sesji rzeźbienia i lepienia. Wbrew pozorom, wcale nie jakoś dużo.

No cóż... to chyba tyle. Zapraszam do obejrzenia :)









3 komentarze:

  1. Ciekawym rozwiązaniem jest gałąź oplatająca się wokół nóg, w ten sposób kwestia płci Treekinów jest nadal nierozstrzygnięta :)

    Świetna robota!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, racja, widać tylko zgrabne tyłeczki ;) Faktycznie tym pnączem to chciałam zamaskować im kłopotliwą przestrzeń między nogami... ale nie z powodu wstydu, a dlatego, że jakoś dziwnie to wyglądało takie puste ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Excellent job Skavenblight! Welcome to the wood elf club. May your elves be ever successful in the defence of our beloved Loren :)

    OdpowiedzUsuń