8 stycznia 2011

Wędrowny czarodziej na urodziny

Dzisiaj figurka zupełnie z innej beczki, niż zwykle, albowiem zostaliśmy zaproszeni na urodziny kolegi i tak oto doszło do pomalowania tego gandalfa. Celowo piszę z małej litery, albowiem nie chodzi o wielkiego czarodzieja Śródziemia, a o zbiorcze określenie wszystkich czarodziejów w znoszonej szacie, spiczastym kapeluszu, z siwą brodą, fajką i sękatym kijem. Takich gandalfów Reaper wyprodukował chyba kilku, a ten jest właśnie najzwyklejszy i najsympatyczniejszy. Dla Rafała nadaje się lepiej niż każda cycata figurka demonetki, albowiem ma swój specyficzny klimat.

Dlatego miało być bez cudowania - to nie cyrkowiec ani błazen, więc nie będzie tym razem soczystych kolorów. Pomalowałam go w różnych odcieniach brązu. Takiego czarodzieja pewnie można spotkać w niejednym świecie fantasy - nie rzuca się specjalnie w oczy. I o to chodzi ;) Sceneria miała być bardziej sielska niż mroczna, dlatego idzie sobie polną drogą, popalając fajkę. Podstawka to kawałek naszej choinki, ucięty przez Tomka na etapie dopasowywania do stojaka ;) Przydał się i bardzo dobrze. Mamy nadzieję, że spodoba się wszystkim, a zwłaszcza obdarowanemu, któremu życzymy:

Dużo zdrowia i radości w kolejnym roku wędrówki przez życie, a także samych sukcesów w życiu, choćby miały nie pokrywać się koniecznie z pojęciem "sukcesu" jakie lansują dzisiejsze czasy :) Wszystkiego najlepszego, Rafale!










3 komentarze: