30 września 2017

Figurkowy Karnawał Blogowy, edycja XXXVII - "Ahoj, marynarzu!" - ośmiornica z głębin!

Kolejna, już XXXVII edycja Figurkowego Karnawału Blogowego, której gospodarzem jest Maniex, zadziałała na mnie, Kapitana Haka, niczym woda (morska) na młyn, ale czemu się dziwić, skoro jej podtytuł to "Ahoj, marynarzu!" i jest to edycja morska!


Pomysłów na publikację karnawałową miałem w związku z powyższym sporo, z rozmaitych działek hobbystycznych (figurki mniejsze, większe, pojazdy morskie, makiety, znaczniki, duperele, szczurki, ogórki itp.), a wybór nie był łatwy.

Zaskoczę Was jednak - tym razem nie będzie piratów, ani ich okrętu (choć przydałoby się kiedyś coś takiego "sztandarowego" zmajstrować, ale bez obawy - będzie coś z morza, a wręcz z morskich głębin, i bynajmniej nie chodzi o Cthulhu, choć macki są obecne...

Pomysł na włączenie tego stwora do kolekcji pojawił się jeszcze parę lat temu, gdy dość poważnie zainteresowałem się morskimi bitwami w klimatach Warhammera, które chciałem rozgrywać na zasadach zamieszczonych w legendarnym "The General's Compendium", uzupełnionych o zasady z nieoficjalnego dodatku "Warhammer Ahoy", oraz z paru innych źródeł.

Zagrać wprawdzie nie udało mi się do tej pory, choć zgromadziłem trochę materiałów do gry, łącznie z paroma większymi stworami i zaczątkami statków. Biorąc pod uwagę fakt, że w klubie mamy całkiem niezłe stoły wodne, z zestawem makiet, które spokojnie mogłyby posłużyć np. za wyspy, jest na grę jakaś nadzieja w przyszłości...

Przypuszczam jednak, że stwór, jakiego Wam dzisiaj zaprezentuję, szybciej niż na morzu, pojawi się u nas w domu... na stole podziemnym. Widzę go gdzieś głęboko pod światem, w wiecznym mroku, gdzie czai się na mniej lub bardziej zagubione ofiary w podziemnych jeziorach, czy innego rodzaju akwenach. Przyznam szczerze, że przygotowując tę figurkę, miałem właśnie taki obraz przed oczami, i żeby nie być gołosłownym, na końcu niniejszego posta prezentuję Wam kilka zdjęć prezentujących przykład takiego podziemnego spotkania z tym stworem.

Niemniej jednak, wracając do tematu samej figurki, dochodzę do sedna sprawy, a mianowicie... jest ona wykonana z... zabawki.

Temat wykorzystania odpowiednio "spreparowanych" zabawek w grach bitewnych to dość szeroka i niekiedy kontrowersyjna kwestia, nie każdy się z tym w ogóle zetknął, a ci którzy się zetknęli, nie zawsze popierają to zjawisko. Ja akurat stykałem się z tym dość często, czy to przy okazji "Gorkamorki", czy właśnie szykowania się do wspomnianych bitew morskich, w których korzystanie z zabawek (statki, stwory morskie) jest z reguły dość powszechne i dobrze widziane, jako sposób na szybkie, skuteczne i niedrogie uzupełnienie zaplecza potrzebnego do gry.

Osobiście, przyznam szczerze, jestem zwolennikiem korzystania z tego typu "odzabawkowych zamienników", pod warunkiem, że jest to robione z sercem, czyli innymi słowy, skoro już oszczędzamy na samej figurce, to nie oszczędzajmy na jej obróbce, by mimo wszystko porządnie wyglądała.

W tym przypadku ośmiornica kosztowała mnie całe 12 zł (tyle powinny kosztować figurki :P), a jej przygotowanie do malowania polegało m.in. na wymodelowaniu macek wciśniętym do środka drutem i zrobieniu zastrzyków z żywicy poliuretanowej celem usztywnienia całości.

Pomijając nietypowe zabiegi przed malowaniem, reszta procesu wyglądała już dość standardowo. Mycie, podkładowanie i... aerograf. Tak, była to dla mnie dobra okazja na pobawienie się trochę tym urządzeniem (używanym przeze mnie póki co jedynie niekiedy do niektórych makiet) i - co tu dużo pisać - ćwiczenie w jego używaniu. Zachęciłem się do jego użycia na tyle, że mam już na oku, oczywiście jak czas pozwoli, parę innych większych stworów, które chętnie bym w ten sposób pomalował.

Zanim przejdę do zdjęć, jeszcze dwa słowa o podstawce. Ma przedstawiać (czy też: miała przedstawiać) wzburzoną wodę. Wykonanie: gęsty (przeterminowany :P) wikol z tubki, malowanie na czarnym podkładzie i błyszczący lakier. Na ile mi to wyszło, oceńcie sami. Okolicznością łagodzącą dla mnie niech będzie fakt, że po raz pierwszy coś takiego robiłem, zarówno pod względem modelowania, jak i malowania. Domyślam się też, że ocenę utrudnia fakt, że większa część podstawki jest po prostu zasłonięta.

Na koniec chciałbym podziękować Skavenblight, współautorce tego bloga, czyli mówiąc bardziej po ludzku, mojej żonie Natalii, za po pierwsze motywowanie mnie do szykowania pracy na ten FKB, po drugie organizacyjne umożliwienie mi wykonywania pracy nad nią (choćby poprzez zajmowanie się w tym czasie Młodym :)), po trzecie za zrobienie i obrobienie zdjęć!

Napisałem, co chciałem - przejdźmy teraz do zdjęć :):













Na koniec natomiast prezent dla czytelników, czyli kilka fotek "w akcji", w podziemnych klimatach, o których jakiś czas temu wspominałem w kontekście moich planów figurkowych (choć niekoniecznie muszą to być od razu podziemia Karak Zorn).











16 komentarzy:

  1. Po latach ciupania w RPGi gdy wspominamy najgorsze monstrum z jakim walczyliśmy w WFRP ed. 1 na myśl przychodzi nam tylko jedno. "Ośmiornica bagienna, większy heros". Załatwiła drużynę w 2-3 rundach walki.

    Świetny model. Oczka wyszły super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszę się, że model Ci się spodobał.

      Co do ośmiornicy bagiennej, kojarzę, że coś takiego w I. ed. WFRP było, ale muszę sobie odświeżyć pamięć, jakie miało zasady.

      Usuń
  2. Cieszę się bardzo, że mogłam przyczynić się pośrednio do powstania tego modelu. Kawał (dobrej) roboty i czekam na grę z udziałem owego monstrum. P.S. Możemy nazwać go Inky? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo się przyczyniłaś, a na rozgrywkę również sam czekam :). Możemy go tak nazwać, choć chyba nie będzie tak przyjazny, jak tamten bohater kampanii do gry "Battle for Wesnoth" :P.

      Usuń
  3. Bardzo fajny model, malowanie również niczego sobie i doskonale się wpisuje w tematykę FKB!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)

      Tak, jak pisałem, pomysłów wpisujących się w tematykę bieżącego FKB miałem kilka i wybrałem ten niekoniecznie najbardziej oczywisty.

      Usuń
  4. Bardzo fajny wpis. Co do używania zabawek jako modeli - nieważne jak zrobione i za ile, ważne jak wygląda. Szef kuchni i chirurg plastyczny, nigdy nie zdradzają swoich sekretów. Podstawka wygląda dobrze. W pierwszej chwili wydawało mi się, że zużyłeś jakąś z Dreadfleet. No i sama ośmiornica - czy to na pewno nie jest cthulhu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mój wpis Ci się spodobał.

      Odnośnie kwestii używania zabawek, mam takie samo podejście jak Ty, że liczy się efekt końcowy i wygląd,
      natomiast co do podstawki czuję się wręcz nobilitowany, że w pierwszej chwili wziąłeś ją jako dreadfleetową :D. Fakt, starałem się, by wyglądała na poziomie i cieszę się, że nie wygląda źle. BTW, dreadfleetowych chyba i tak bym nie mógł użyć ze względu na ich rozmiar - żadna chyba nawet nie zbliża się do 100 x 50 mm, jak w tym przypadku.

      Usuń
  5. Foty w akcji klimatyczne. Od pierwszego wejrzenia z oczu do mózgu poszło słowo Cthulhu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)!

      Może jednak coś na rzeczy jest z tym Cthulhu? Bez wątpienia dla przedstawionych krasnoludów jest to przeciwnik równie złowrogi!

      Usuń
  6. Ale paskuda! Fajny model i świetne scenkowe foty! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Cieszę się, że spodobały Ci się zarówno sama figurka, jak i jej sceniczne przedstawienie.

      Usuń
  7. Świetne zdjęcia ośmiornicy w akcji. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W tej jaskini aż straszno! Bardzo udana adaptacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Taki właśnie efekt chciałem osiągnąć :).

      Usuń