5 września 2016

30-dniowe Wyzwanie Figurkowe. Dzień 5: Twoja ulubiona kraina lub lokacja osadzona w uniwersum?

W poprzednich dniach wszystkie moje odpowiedzi na pytania zadane w ramach "30-dniowego wyzwania figurkowego" krążyły przede wszystkim wokół świata Warhammera. Tak też będzie tym razem, w odpowiedzi na pytanie o ulubioną krainę lub lokację osadzoną w uniwersum.

Jako wspomnianą ulubioną "krainę" bez większego wahania wskazałbym Góry Krańca Świata. Dlaczego tak bardzo je lubię? Mógłbym wymieniać długo, ale napiszę najważniejsze... Lubię je za sam sam fakt, że są to góry... dzikie, wysokie, a przede wszystkim bardzo rozległe, sięgające  od dalekiej północy, okolic Kislevu i Norski, aż do krańców Krain Południa. Już sama rozległość geograficzna inspiruje i niesie ze sobą niesamowity ładunek bogactwa fabularnego, które - że tak to ujmę - stanowi pożywkę dla aktywności hobbystycznej. Znajdziemy tu niemal wszystko, czego dusza zapragnie - krasnoludzkie twierdze, zarówno wciąż zamieszkałe, jak i dawno upadłe, niezliczone rzesze potworów, począwszy od pospolitych plemion zielonoskórych, aż po orków, dziesiątki tajemniczych, zapomnianych i trudno dostępnych dla zwykłych śmiertelników miejsc, smoki i dawno zaginione skarby. Znajdziemy tutaj cały bogaty świat - zarówno na powierzchni ziemi - górskie szczyty, doliny, lasy, rumowiska skalne, rwące potoki itp., jak i świat podziemny - bezkresne jaskinie, podziemne rzeki, zapomniane kopalnie i niezliczone pozostałości po niegdyś potężnym krasnoludzkim imperium. Krótko mówiąc, jest to - jak dla mnie - idealna scenografia dla niezliczonych przygód, w jakich - za pośrednictwem gier bitewnych, ewentualnie fabularnych, chciałbym uczestniczyć.


W poprzednich dniach wspominałem też trochę o tolkienowskim Śródziemiu, w którym też mam swoje ulubione miejsce, a mianowicie Khazad-dûm (Moria). W moim odczuciu miejsce o niesamowitej, tajemniczej atmosferze, owiane od stuleci mrokiem, ciszą i grozą. Niemal niedościgniony archetyp upadłej krasnoludzkiej twierdzy. Podobała mi się w każdym wydaniu - książkowym, filmowym, ale również w formie, w jakiej przedstawiono ją w grze, w którą kiedyś grywałem - Lord of the Rings Online (LOTRO), w której to ukazano ją nieco z innej perspektywy - w momencie odzyskiwania jej przez krasnoludy.


Nawiasem mówiąc, prywatnie jestem wielkim miłośnikiem gór, który w miarę możliwości urlopy stara się spędzać właśnie w górzystych miejscach, na pieszych, a czasem i  rowerowych wędrówkach, a często po prostu na wygrzewaniu się na górskiej łące z kuflem zacnego trunku w garści. Niestety (a może właśnie na szczęście ;)) nie są to ani warhammerowe Góry Krańca Świata, ani tolkienowskie Góry Mgliste... No właśnie, tak na marginesie, może ktoś kojarzy miejsce na fotce poniżej? ;)



 30-dniowe Wyzwanie Figurkowe. Wprowadzenie.

4 komentarze:

  1. ach kocham te klimaty:) W środę także na urlop wybieram się w nasze "Góry Krańca świata" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No Moria też mnie niesamowicie pociąga ... a Góry Krańca Świata też wspominam bardzo miło. I też lubię nasze góry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uwielbiam góry, a same górskie potyczki przedstawiane w różnego rodzaju książkach i opowieściach zawsze są jakieś "fajniejsze" =)

    OdpowiedzUsuń
  4. I liked the LOTRO version of Moria too, pretty good all round.

    OdpowiedzUsuń