9 listopada 2012

Mordheim freelancer - wersja piesza i konna

Dawno temu dostałam ten model w prezencie od Tomka. To chyba jedna z figurek lubianych przez malarzy biorących udział w konkursach typu Golden Demon... trudno się dziwić, bo pieszy model jest wyjątkowo fajny, a konny bardzo złożony i jest spore pole do popisu. Widziałam sporo wersji tej figurki - NMMy, piękne czyste szaty, inne efekty. Miód po prostu. U mnie założenie było inne. Freelancer nie mógł być czystym i pachnącym panem na koniu. Musiał pasować do Mordheim, gdzie miarą bohaterstwa jest nie to, czy nie zabrudziłeś sobie spodni, ale to, czy w ogóle żyjesz... Dlatego moja wersja jest może odrobinę mroczniejsza i brudniejsza.

O ile piesza wersja to robota na raz, to z konną już podzieliłam sobie pracę. Najpierw pomalowałam konia i tarczę, potem dopiero sam model. Mając w pamięci niezbyt korzystne zasady konnych wojowników w Mordheim, Tomek wyposażył konnego freelancera w magnes znajdujący się między nogami (drugi magnes jest oczywiście w koniu). Jeśli to koń zwieje przy upadku, a jeździec przeżyje, sprawa jest prosta - używamy pieszej wersji freelancera i konia bez jeźdźca. Podobnie w sytuacji, gdy najemnik z własnej woli zsiadł z wierzchowca i prowadzi konia. Uprzedzając pytania - tak, jeździec na magnesie trzyma się bardzo dobrze, nie ma ryzyka, że odpadnie nagle sam. 

Wracając do samych modeli - koń to klasyczny siwek, w nawiązaniu do wyrażenia "rycerz na białym koniu" ;) Natomiast reszta kolorów miała już nie być tak jasna i optymistyczna. Najbardziej absurdalną częścią tych modeli są dla mnie tarcze. Wyjaśnijcie mi - na cholerę ta zdechła ryba?! Mało to chyba praktyczne, może odstrasza wroga zapachem, ale chyba nie działa na trupy czy mutantów... No, ale zdechłe ryby widać są częścią Mordheim, bo i u flagellantów u pasa dyndały niejednokrotnie. Z innych części typowych dla Mordheim - mamy coś, czego nie lubię, mianowicie zdechłego szczura dyndającego na lancy. Tak, wesoły gość z tego freelancera... no, ale jest pomalowany i może teraz ruszyć w bój. Chociaż to niespotykany raczej na stołach najemnik, to kto wie - może kiedyś zagramy bandą z jego wsparciem... zapraszam do obejrzenia.


2 komentarze:

  1. Podoba mi się, twój styl malowania pasuje do tego modelu. Nie wiem, czy to wina zdjęciu ale kolor koszuli i skóry jest bardzo podobny.

    Mój czeka na malowanie, niestety udało mi się kupić modele bez tych fajnych tarcz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co wiem, to ta ryba na zdjęciu to taki żarcik projektantów Mordheim, którzy pisząc fluff do gry stwierdzili, że w UK też jest takie miasto - nazywa się Grimsby i słynie własnie z ryb. Stąd ten motyw zdechłej ryby na tarczy. Ile w tym prawdy - nie mam pojęcia.
    A sama figurka i malowania fajne. To jedna z moich ulubionych miniaturek.

    OdpowiedzUsuń