10 maja 2015

[Gorkamorka] Ork Glyphs & Plates z Forge World

Nie ukrywam, że ostatnie miesiące nie były w moim przypadku szczególnie owocne w materii dokonań hobbystycznych. Zapewne gdyby nie Skavenblight, Hakostwo świeciłoby pustkami. Mimo wszystko jednak staram się działać - w toku przygotowania do turnieju Mordheim w SDK, a na warsztacie coraz częściej gości Gorkamorka. Na razie jeszcze nie przystąpiliśmy do rozgrywek, ale gromadzimy figurki, makiety i części do złożenia oraz konwersji, zarówno figurek, jak i pojazdów. Gorkamorkowe zaplecze konstrukcyjne powiększyłem w tym tygodniu o kolejny zestaw, a mianowicie "Ork Glyphs & Plates" z Forge World.

W dużym skrócie, jest to zestaw zawierający ponad czterdzieści (licząc wraz z elementami zaprojektowanymi do opcjonalnego podziału) elementów w postaci płyt pancerza, orczych emblematów i innych płaskich dupereli,  przeznaczonych do konwersji orczych pojazdów.


Zetknąłem się z nim po raz pierwszy już dość dawno, dobrych kilka (naście) lat temu (owszem, jest to zestaw dość stary), w czasach, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z Gorkamorką i nawet już trochę grałem, ale możliwości ewentualnego sprowadzania produktów ze sklepu FW miałem mocno ograniczone, żeby nie powiedzieć, że bliższe zeru, więc na oglądaniu fotek w sklepie internetowym ww. sprzedawcy się skończyło.

Wraz z ponad kilkuletnim odwieszeniem Gorkamorki na przysłowiowy hak ;) o rzeczonym produkcie zupełnie zapomniałem, by ostatecznie wygrzebać go z pamięci dopiero stosunkowo niedawno, przy okazji powrotu do rozkręcania tego orczego systemu bitewnego ;). Z miłym zaskoczeniem odkryłem, że zestaw jest nadal w ofercie i to nawet w tej samej cenie (9£), a jeszcze bardziej zaskoczony byłem faktem, iż znalazłem go na popularnym portalu aukcyjnym. Z tej opcji jednakże nie skorzystałem, gdyż wszystko wskazywało na to, że będące przedmiotem aukcji części to własne odlewy sprzedającego, który notabene zbył milczeniem moje pytania o oryginalność części, a także nie odpowiedział na moje prośby o przesłanie rzeczywistych zdjęć. Stwierdziłem od razu, że wolę dopłacić u producenta, ale przynajmniej mieć pewność, że nie kupuję przysłowiowego kota w worku.

Jak już wspomniałem, cena (BTW jest to chyba jedna z najtańszych rzeczy, jakie sprzedaje FW) i opis kompletu na stronie FW nie zmieniły się w zasadzie od lat. To, czego moim zdaniem bardzo tam brakuje, to jakiś zdjęć z przykładowym zastosowaniem tych "płytek" i "glifów", które nie tylko naocznie uzmysłowiłyby potencjalnie niezorientowanemu kupującemu, z czym ma do czynienia, ale również - i chyba przede wszystkim - ukazałyby mu wielkość części, o której zaraz zresztą więcej napiszę.

Jeżeli chodzi o sposób realizacji zamówienia ze strony FW, to muszę przyznać, że nie mam w tej materii żadnych zarzutów. Pozytywnie zaskoczyła mnie cena przesyłki - 10% wartości zamówienia, co w tym przypadku, w przeliczeniu na PLN dało jakieś 5-6 zł. To sporo taniej niż z większości polskich sklepów internetowych, a tutaj paczka szła do mnie z UK. Inna rzecz, że przy większych zamówieniach takie 10% mogłoby już uderzyć po kieszeni, no chyba żebym czysto teoretycznie i hipotetycznie ;) kupował Tau Mantę za 989£, to wtedy miałbym darmową wysyłkę... Dodatkowo, przesyłka szła do mnie raptem 4 dni robocze, no i wreszcie: była solidnie zapakowana w karton, do którego dołożono - poza rachunkiem - również aktualny katalog FW, jakbym przypadkiem chciał jeszcze powydawać na żywiczne odlewy ciężko zarobione złotówki ;).

Po rozpakowaniu paczki ukazał się mym oczom blisterek w takim oto kształcie (przepraszam, że te foty są gorszej jakości, ale akurat tylko komórkę miałem pod ręką):



Po otwarciu blisterka (a de facto w sumie jeszcze wcześniej) okazało się, że części są de facto ok. 1,5-2 razy mniejsze, niż się tego spodziewałem. Wraca tutaj to, co napisałem powyżej o braku dokładniejszych informacji na stronie FW, choć w sumie sam mogłem jeszcze dopytać, co i jak. Fotek poglądowych na razie nie robiłem, ale spokojnie, w miarę jak będę wrzucał na bloga kolejne gorkamorkowe "scratch-builty" będzie dokładnie widać, co i jak. Póki co napiszę tylko, że same "wypraski" żywiczne mają wymiary ok. 4 x 9 cm (nie licząc tych trapezowatych wlewek), a większość elementów ma wymiary ok. 1 x 1 cm.

"Wypraski" są - jak to już było widać na zdjęciu powyżej - dwie, a o to ich fotki "z natury", a nie ze strony FW:




Pomimo drobnego rozczarowania wielkością części z zestawu, muszę przyznać, że jestem z nich bardzo zadowolony. Jakościowo są bez zarzutu, ale w przypadku FW (nie mylić z różniastym jakościowo fajnkastem) to raczej nie zaskoczenie. Ładnie powinny się prezentować w połączeniu z moją radosną orczą twórczością na bazie plasticardu, PVC i innych popularnych materiałów modelarskich. Początkowo miałem pewne obawy co do wycinania elementów z "wyprasek" (które notabene "pochłonęły" producentowi drugie tyle żywicy, co sama "esencja" zestawu, ale biorąc pod uwagę grubość materiału i fakt, że cięcia będą następowały po liniach prostych, obaw tych się wyzbyłem.

Podsumowując, zestaw jest godny polecenia dla wszelkich orczych mekaniaków, tym bardziej, że w przeciwieństwie do sporej części produktów FW przed jego zakupem nie trzeba sprzedawać nerki.

2 komentarze:

  1. Wygląda nieźle, szczególnie podobają mi się te włazy czy pokrywy. Czekam na przykłady zastosowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ruszycie w klubie z Gorkamorką - dajcie znać. Chętnie wpadnę na mały race :)

    W kwestii Twojej aktywności na blogu - kup żonie kwiaty i będzie O.K. ;)

    OdpowiedzUsuń