Są edycje FKB, w przypadku których muszę się nawet i dłuższą chwilę zastanowić, co opublikować, że nie wspomnę o mniej lub bardziej długotrwałych przygotowaniach konkretnego "obiektu" dedykowanego do danej edycji...
Nie można tego jednak powiedzieć o obecnej edycji, której temat brzmi "Ulepek", a jej gospodarzem jest Pepe, twórca bloga "Fantasy w miniaturze".
Otóż tematyka "lepienia" (nie napiszę "rzeźbienia", bo to zbyt szumne słowo na moje umiejętności) jest mi dość bliska właściwie jeszcze sprzed czasów figurkowych, a że tak się z moją żoną, Natalią, znaną Wam jako Skavenblight, umówiliśmy swego czasu, że ona maluje (o czym zresztą też wspomniała w swoim poście z obecnej edycji FKB), a ja przygotowuję figurki do malowania, w czego skład wchodziło też bardzo często "lepienie".
Dlatego też w moim dzisiejszym, "karnawałowym" poście (uwaga, uprzedzam, będzie to chyba najdłuższy post w historii tego bloga! :P) skoncentruję się na dwóch aspektach tego mojego "lepienia":
- "ulepki" przy okazji składania i konwertowania figurek;
- "ulepki" od zera - czyli samodzielne, nieudolne próby rzeźbienia.
Zanim przejdę do wspomnianych dwóch aspektów, jeszcze krótki, za to nudny, rys historyczny. Jak już wspomniałem, moja historia "lepienia" zaczęła się w czasach prefigurkowych, i to dość zamierzchłych. Pamiętam do tej pory, że miałem spory karton pełen plasteliny i bardzo chętnie i często lepiłem z niego najróżniejsze drobiazgi, głównie jakieś zwierzątka. Pojawia się tu jedno z moich najstarszych wspomnień - rzut z okna późnym wieczorem kulą z plasteliny (co do której stwierdziłem, że się "zużyła" i trzeba ją wyrzucić) w Fiata 125p mojego Ś.P. Dziadka, co spowodowało włączenie autoalarmu i ogólne zamieszanie.
Potem nastały czasy modeliny, która - chociaż w lepieniu z paru względów jest bardziej upierdliwa niż plastelina - daje się utrwalić za pomocą wysokiej temperatury. Era modeliny zazębiła się z erą figurkową - pamiętam, jak próbowałem ulepić z niej jakieś figurki z Warzone'a przyuważone w "Magii i Mieczu", że nie wspomnę o takich perełkach, uskutecznianych z bratem, jak np. domowej roboty squig wspomniany w tym poście.
Wreszcie, już w erze figurkowej, na samym początku należy wskazać stulecie paździerza, w którym na początku, zamiast bardziej "pro" mas modelarskich, trudziłem się (wraz z bratem) w obróbce niezbyt wdzięcznych mas typu "Chematic", czy "Wamod", co w kombinacji z naszymi możliwościami dawało efekty na miarę "Pana Groszka", o którym również mowa w ww. poście.
Nadejście nowej ery nastąpiło wraz ze wzrostem umiejętności, możliwości (również finansowych) i sięgnięciem po masy typu "Green Stuff", czy "Procreate", że nie wspomnę o paru pobocznych np. spod szyldu "Miliputów".
***
Zgodnie z zapowiedzią, zacznę od pierwszego aspektu mojego "lepienia", czyli wszelkiej maści "ulepców" popełnionych przy okazji szeroko pojętego składania i konwertowania figurek. Od razu zaznaczę, że wskazanie i wymienienie tutaj wszystkich figurek, które "poprawiłem" przy użyciu mas modelarskich byłoby trudne, a wręcz niemożliwe - przez lata zebrało się ich sporo, o części zapomniałem, części już po prostu nie mam, a jest też trochę takich (np. Bretończycy, Karawana Kupiecka, do BTB, czy Maruderzy (również do BTB) mojego brata, nie licząc wielu konwersji do Mordheim, czy Gorkamorki, które również zostawiłem bratu po przeprowadzce), których zdjęć niestety nie mam, ewentualnie w najlepszym razie (jak w przypadku niepomalowanych figurek do BTB) można ich się dopatrywać gdzieś w starych galeriach dokumentujących spotkania Klubu Gier Bitewnych "Dębowa Tarcza".
Podam więc kilka(naście) przykładów, o których pamiętam, i których się (jeszcze) nie wstydzę (choć może powinienem :P). Zaznaczam, że kolejność niekoniecznie będzie chronologiczna, gdyż data publikacji niekoniecznie odzwierciedla choćby przybliżone daty wykonania danych konwersji (których to z kolei nie pamiętam).
*
Bretończycy do Mordheim - jeden z najstarszych, poważniejszych, projektów figurkowych moich i mojego brata, który bandę tę pomalował, a za "herolda" nawet zgarnął złotego Golden Demona w kategorii Youngblood na Polconie 2007. Niestety, na chwilę obecną nie posiadam fotek tej bandy - stare zaginęły w otchłaniach prastarych twardych dysków, a nowych jeszcze nie zrobiłem, ale zrobić zamierzam, choćby w ramach "przypomnienia" tego prastarego, a wciąż zacnego projektu, zwłaszcza, że niedługo zagoszczą znowu na naszym stole - w jakich okolicznościach, to niespodzianka.
Przejdźmy zatem do kilku zdjęć w fazie WiP (cudem się uchowały) z "ulepionymi" częściami mojego autorstwa (wykonanie - ok. 2006 r.):
*
Krasnoludzki poszukiwacz skarbów - również jedna z moich starszych konwersji, przynajmniej z tych raczej udanych :P, dostępne zdjęcia tylko wersji pomalowanej, ale napiszę, że ulepiłem mu m.in. łapę z mapą, plecak z karimatą, fajkę i kilof w lewej ręce. Przeznaczony jako najemne ostrze do Mordheim, choć zdaje się, że i w Warheim analogiczny brodacz się pojawia.
*
*
*
*
***
Przejdźmy tymczasem do zapowiadanej drugiej części posta, w której przedstawię "ulepce" wykonane od zera (ew. prawie od zera). W przeciwieństwie do modeli, które ukazałem powyżej, większość tych, które pokażę zaraz, nie napawa mnie dumą, a niektóre wręcz są powodem do wstydu :P. Na szczęście w ostatnich latach nabrałem więcej dystansu do siebie, więc pokazuję je mimo wszystko na luzie, chociaż niektóre, a może i większość (wszystkie? ;)) to paździerzaki do kwadratu - śmiech to zdrowie, śmiejcie się do woli :D!
*
Zacznę od "ulepca" najstarszego, powstałego z pierwszego zakupionego przeze mnie blisterka green stuffu. Projekt nigdy nie ukończony, zbyt ambitny jak na początek, ale zachłysnąłem się wtedy tuzinem tutoriali rzeźbiarskich i myślałem, że podołam zadaniu. W zamyśle miał być to krasnoludzki zabójca trolli, wyszedł - jak to stwierdził kiedyś kolega - co najwyżej krasnoludzki bożek płodności i to na domiar złego bez rąk (głowę - bez brody, o fizjonomii żywo przypominającej Jakuba Wędrowycza, wyrzeźbiłem, ale niestety zaginęła :().
*
*
*
Pierwszy przykład, grzyby z niedokończonych do dzisiaj "przeszkadzajek" do "Gorkamorki":
Drugi przykład, grzyby z jaskiniowych makiet do "Karak Zorn":
Źródło: http://hakostwo.blogspot.com/2011/02/podziemne-jeziorko-do-karak-zorn.html |
Źródło: http://hakostwo.blogspot.com/2017/09/wielka-jaskiniowa-bulwa.html |
Trzeci przykład, czyli pierwszy z gigantycznych grzybów do nowych jaskiniowych makiet, jakie planuje (na razie WiP):
*
*
*
Jeżeli dotrwaliście aż tutaj, do końca moich wypocin, i nie postradaliście jeszcze oczu oraz zdrowych zmysłów, gratuluję :D!
No i to jest profeska! Naprawdę świetnie Ci idzie to lepienie :)
OdpowiedzUsuńChyba "profeska", ale bardzo dziękuję, staram się (przynajmniej czasami) :D!
UsuńSzczerze koffciam skaveńską abominację! <3
OdpowiedzUsuńA ona koffcia Ciebie!
UsuńDziękuję :P!
Bardzo pro, kiedy startujesz z produkcją własnych ludków? :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ludków na razie nie planuję, ale elementy terenu jak najbardziej. Pierwsze już wkrótce.
UsuńWiększość tych prac znam ale z przyjemnością do nich wróciłem, spojrzałem na nowo i w paru miejscach zdrowo się pośmiałem. ;)
OdpowiedzUsuńŚwieże spojrzenie zawsze wyłapie coś nowego (non offens broń Grungni ;) ).
Lecąc po kolei:
Co ma ten pierwszy bretończyk przy tarczy albo jaki był zamysł? Przy kolejnym widać chyba spore inspiracje mordheimowym Łowca Czarownic, dobrze kminie?
Krasnoludy: Moje ulubione są te rubaszno imprezowe z kufelkmi :). Uśmiałem się przy lordzie z fają pistoletem i toporem który na tym ziółku do hobbitów leci do boju niczym super-dwarf, albo sam Grimnir! I potem na co poniektórych z dwurakami, którzy machają tą bronią jak słomkami, a najlepszy jest ten z toporkiem na ramieniu, który robi trochę rzut w dal za siebie. :D Ale wiadomo każdy krasnal krzepę ma, gdy pije Bugmana już mlekiem matki ;)
Abominacja kojarzy mi się ze zmutowanym snickersem chaosu, który nagle obrósł futrem, a Tzeench obdarzył go dodatkowo łapkami, paroma głowami i jakby tego było mało ogonem! ;)
Rhinox -moim zdaniem całkiem spoko, widział bym na nim szefa bandy do BTB albo z drugim rhinoxem zaprzęgniętego do powozu ogrów. Nawet można by takie co wykorzystać w wyścigach rydwanów!
Fungusy bardzo na+, i kibicuje squigom do całej bandy. Ten pierwszy jest bardzo obiecujący!
Jednym słowem konkret wpis, prawdziwe mięsko modelarskie które tygryski lubią najbardziej!
Staśku, dziękuję Ci za obszerny komentarz :)!
UsuńSam się śmieje z tych figurek, a odpowiadając po kolei:
Bretończyk ma na tarczy pergamin i pieczęcie. Na pomalowanej wersji widać to dokładniej. Zamysł był taki, by był to plakat z Panią Jeziora w kąpieli, ale nie wyszło.
Krasnoludy - faje muszą być, zwłaszcza u dowódcy. Zresztą motyw fajczarski jeszcze będzie się u moich kraśków przewijał. Kiedyś był w tej ekipie jeszcze gość z trąbą, ale po Twojej uwadze, że ma łapę "z wysięgnikiem teleskopowym", poprawiłem go :P.
Abominacja - wiedziałem, że paździerzak, ale że Snickers Chaosu? Szkoda, że już nie mam tej figurki, bo bym ją przyniósł jako głównego adwersarza na kolejne granie u Ciebie w ogrodzie.
Rhinoxa kiedyś poprawię i skończę. Mam parę pomysłów, jak go poprawić.
Squiga, przynajmniej tego, będę chciał skończyć; co do reszty, trudno powiedzieć, czy w ogóle zacznę :P.
Fungusów będzie jeszcze dużo, w najróżniejszych rozmiarach i kształtach.
Raz jeszcze dziękuję za komentarz - cieszę się, że Ci się podobało!
Aleś się panie rozpędził. Tulu ulepków to się nie spodziewałem, miałem problem z wybraniem czegoś do podsumowania normalnie ;)
OdpowiedzUsuńAż boję się zapytać, co wybrałeś 😝.
UsuńJak "Parada wspomnień"... Miło mi się czytało wpis i oglądało zdjęcia. Fajnie, że pokazujesz wszystkie prace. Wszak nie każda praca rzeźbiarska jest idealna, a tak można sobie spokojnie dłubać bez popadania w kompleksy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję - cieszę się, że lektura tego wpisu była dla Ciebie - mimo niektórych przerażających ulepków 😛 - miłym doświadczeniem!
UsuńŚwietny post i zdecydowanie masz zdolności w tym zakresie =)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)!
UsuńZe zdolnościami bym nie przesadzał - raczej kwestia zacięcia "rzemieślniczego" ;).
Głowa mnie rozbolała od ilości rzeczy tutaj przedstawionych;-) ależ ty masz warsztat w rzeźbieniu !
OdpowiedzUsuńHehe, nie chciałem bólu głowy wywoływać, ale cieszę się, że Ci się warsztat podoba :D!
UsuńNie ma nic lepszego niż własne modyfikacje figurek. Świetne konwersje i imponująca ilość przeróbek :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam! Rzadko kiedy zostawiam figurki, przynajmniej plastikowe, bez jakiegokolwiek, choćby drobnego, dodatku własnego.
UsuńDziękuję!
Pyromaniak dla mnie genialny! Cała reszta też świetna, ale pomysł i wykonanie Pana od Rakietek, świetne! :D
OdpowiedzUsuńHehe, dziękuję! Ów pan ma bardzo ciekawe zasady, więc stwierdziłem, że zasłużył na dopracowaną figurkę. Poza tym to były piękne czasy pierwszych kampanii BTB, kiedy mieliśmy sporo energii i czasu, by zaplecze do tego settingu tworzyć.
UsuńDużo dobra! Te scrolle świetnie Ci wychodzą, a i rakietki bardzo udane :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)!
Usuń