30 listopada 2017

Figurkowy Karnawał Blogowy, edycja XXXVIII - Ulepek (Kapitana Haka)

Są edycje FKB, w przypadku których muszę się nawet i dłuższą chwilę zastanowić, co opublikować, że nie wspomnę o mniej lub bardziej długotrwałych przygotowaniach konkretnego "obiektu" dedykowanego do danej edycji...

Nie można tego jednak powiedzieć o obecnej edycji, której temat brzmi "Ulepek", a jej gospodarzem jest Pepe, twórca bloga "Fantasy w miniaturze".


Otóż tematyka "lepienia" (nie napiszę "rzeźbienia", bo to zbyt szumne słowo na moje umiejętności) jest mi dość bliska właściwie jeszcze sprzed czasów figurkowych, a że tak się z moją żoną, Natalią, znaną Wam jako Skavenblight, umówiliśmy swego czasu, że ona maluje (o czym zresztą też wspomniała w swoim poście z obecnej edycji FKB), a ja przygotowuję figurki do malowania, w czego skład wchodziło też bardzo często "lepienie".

Dlatego też w moim dzisiejszym, "karnawałowym" poście (uwaga, uprzedzam, będzie to chyba najdłuższy post w historii tego bloga! :P) skoncentruję się na dwóch aspektach tego mojego "lepienia":
  • "ulepki" przy okazji składania i konwertowania figurek;
  • "ulepki" od zera - czyli samodzielne, nieudolne próby rzeźbienia.

Zanim przejdę do wspomnianych dwóch aspektów, jeszcze krótki, za to nudny, rys historyczny. Jak już wspomniałem, moja historia "lepienia" zaczęła się w czasach prefigurkowych, i to dość zamierzchłych. Pamiętam do tej pory, że miałem spory karton pełen plasteliny i bardzo chętnie i często lepiłem z niego najróżniejsze drobiazgi, głównie jakieś zwierzątka. Pojawia się tu jedno z moich najstarszych wspomnień - rzut z okna późnym wieczorem kulą z plasteliny (co do której stwierdziłem, że się "zużyła" i trzeba ją wyrzucić) w Fiata 125p mojego Ś.P. Dziadka, co spowodowało włączenie autoalarmu i ogólne zamieszanie. 

Potem nastały czasy modeliny, która - chociaż w lepieniu z paru względów jest bardziej upierdliwa niż plastelina - daje się utrwalić za pomocą wysokiej temperatury. Era modeliny zazębiła się z erą figurkową - pamiętam, jak próbowałem ulepić z niej jakieś figurki z Warzone'a przyuważone w "Magii i Mieczu", że nie wspomnę o takich perełkach, uskutecznianych z bratem, jak np. domowej roboty squig wspomniany w tym poście.

Wreszcie, już w erze figurkowej, na samym początku należy wskazać stulecie paździerza, w którym na początku, zamiast bardziej "pro" mas modelarskich, trudziłem się (wraz z bratem) w obróbce niezbyt wdzięcznych mas typu "Chematic", czy "Wamod", co w kombinacji z naszymi możliwościami dawało efekty na miarę "Pana Groszka", o którym również mowa w ww. poście.

Nadejście nowej ery nastąpiło wraz ze wzrostem umiejętności, możliwości (również finansowych) i sięgnięciem po masy typu "Green Stuff", czy "Procreate", że nie wspomnę o paru pobocznych np. spod szyldu "Miliputów".

***

Zgodnie z zapowiedzią, zacznę od pierwszego aspektu mojego "lepienia", czyli wszelkiej maści "ulepców" popełnionych przy okazji szeroko pojętego składania i konwertowania figurek. Od razu zaznaczę, że wskazanie i wymienienie tutaj wszystkich figurek, które "poprawiłem" przy użyciu mas modelarskich byłoby trudne, a wręcz niemożliwe - przez lata zebrało się ich sporo, o części zapomniałem, części już po prostu nie mam, a jest też trochę takich (np. Bretończycy, Karawana Kupiecka, do BTB, czy Maruderzy (również do BTB) mojego brata, nie licząc wielu konwersji do Mordheim, czy Gorkamorki, które również zostawiłem bratu po przeprowadzce), których zdjęć niestety nie mam, ewentualnie w najlepszym razie (jak w przypadku niepomalowanych figurek do BTB) można ich się dopatrywać gdzieś w starych galeriach dokumentujących spotkania Klubu Gier Bitewnych "Dębowa Tarcza".

Podam więc kilka(naście) przykładów, o których pamiętam, i których się (jeszcze) nie wstydzę (choć może powinienem :P). Zaznaczam, że kolejność niekoniecznie będzie chronologiczna, gdyż data publikacji niekoniecznie odzwierciedla choćby przybliżone daty wykonania danych konwersji (których to z kolei nie pamiętam).

*

Bretończycy do Mordheim - jeden z najstarszych, poważniejszych, projektów figurkowych moich i mojego brata, który bandę tę pomalował, a za "herolda" nawet zgarnął złotego Golden Demona w kategorii Youngblood na Polconie 2007. Niestety, na chwilę obecną nie posiadam fotek tej bandy - stare zaginęły w otchłaniach prastarych twardych dysków, a nowych jeszcze nie zrobiłem, ale zrobić zamierzam, choćby w ramach "przypomnienia" tego prastarego, a wciąż zacnego projektu, zwłaszcza, że niedługo zagoszczą znowu na naszym stole - w jakich okolicznościach, to niespodzianka.

Przejdźmy zatem do kilku zdjęć w fazie WiP (cudem się uchowały) z "ulepionymi" częściami mojego autorstwa (wykonanie - ok. 2006 r.):















*

Krasnoludzki poszukiwacz skarbów - również jedna z moich starszych konwersji, przynajmniej z tych raczej udanych :P, dostępne zdjęcia tylko wersji pomalowanej, ale napiszę, że ulepiłem mu m.in. łapę z mapą, plecak z karimatą, fajkę i kilof w lewej ręce. Przeznaczony jako najemne ostrze do Mordheim, choć zdaje się, że i w Warheim analogiczny brodacz się pojawia.



*

Krasnoludzcy poszukiwacze skarbów - tym razem nie jeden gość, jak powyżej, ale cała drużyna. Wykonanie mocno rozciągnięte w czasie, ale początki datować należy na 2005 r., koniec zaś na 2010 r. De facto są to figurki, które - paradoksalnie - są zarówno na mojej kupce dumy (zadowolenie z efektu), jak i kupce wstydu (długi czas wykonania, a na domiar złego są nadal niepomalowani!). Zdjęć "greenów" nie mam niestety, już figurki w podkładzie, ale jak znacie krasnoludy-plastiki z 6 ed., to możecie się dopatrzyć, że tu prawie każdy ludek ma coś dorzeźbionego (zamieszczam poniżej "najciekawsze", moim zdaniem, modele).





















*

Ogr ochroniarz w służbie krasnoludów - dodatek do ww. bandy; gość upodobnił się do swoich mocodawców. Na podstawce scenka rodzajowa - gnoblar skazuje goblina na śmierć.


*

Sztandarowy leśnych elfów - taka tam konwersja na szybko, za to ładnie pomalowana potem przez Natalię.




*

Cathayski piromaniak do "Border Town Burning" - moja konwersja, niskobudżetowa (ulepek ze starych "milicjantów imperialnych"), a za to satysfakcjonująca. W zestawie z pięcioma rakietami. W późniejszym czasie figurka pomalowana przez Natalię.





***

To by było na tyle z "przykładów". Jakby pogrzebać dobrze, zarówno w zasobach blogowych, jak i w niesfotografowanych zasobach domowych, konwersji-ulepców znalazłoby się zapewne więcej, choćby wśród figurek szykowanych swego czasu do band Ostlandu, czy Królestwa Ogrów, ale myślę, że na chwilę obecną wystarczy.

Przejdźmy tymczasem do zapowiadanej drugiej części posta, w której przedstawię "ulepce" wykonane od zera (ew. prawie od zera). W przeciwieństwie do modeli, które ukazałem powyżej, większość tych, które pokażę zaraz, nie napawa mnie dumą, a niektóre wręcz są powodem do wstydu :P. Na szczęście w ostatnich latach nabrałem więcej dystansu do siebie, więc pokazuję je mimo wszystko na luzie, chociaż niektóre, a może i większość (wszystkie? ;)) to paździerzaki do kwadratu - śmiech to zdrowie, śmiejcie się do woli :D!

*

Zacznę od "ulepca" najstarszego, powstałego z pierwszego zakupionego przeze mnie blisterka green stuffu. Projekt nigdy nie ukończony, zbyt ambitny jak na początek, ale zachłysnąłem się wtedy tuzinem tutoriali rzeźbiarskich i myślałem, że podołam zadaniu. W zamyśle miał być to krasnoludzki zabójca trolli, wyszedł - jak to stwierdził kiedyś kolega - co najwyżej krasnoludzki bożek płodności i to na domiar złego bez rąk (głowę - bez brody, o fizjonomii żywo przypominającej Jakuba Wędrowycza, wyrzeźbiłem, ale niestety zaginęła :().



(przepraszam za jakość tego i kilku następnych zdjęć - robione niestety w niesprzyjających warunkach... długa historia...)

*

Tutaj coś dużo nowszego (nie to, żeby była aż taka luka - po prostu w międzyczasie było sporo drobniejszych, często zaginionych obecnie projektów), z czego obecnie jednak nie jestem zbyt zadowolony, czyli skaveńska abominacja rzeźbiona na zamówienie. Środek - miliput, zewnętrzna warstwa - grey stuff (znany niekiedy jako ProCreate). Sam nie wiem, co o niej do końca myśleć, ale o ile kiedyś byłem z niej bardzo zadowolony, to jakoś dzisiaj nie napawa mnie dumą.


*

Kupki wstydu ciąg dalszy, czyli niedokończony i niespecjalnie udany (delikatnie mówiąc) niskobudżetowy rhinox, robiony na fali klubowych kampanii "Border Town Burning". Mam takie dwa nosorożce, drugi jeszcze nieruszony, kiedyś się za niego wezmę już w bardziej - mam nadzieję - udany sposób, a tego chyba wrzucę do rozpuszczalnika :P.





*

Przechodzimy teraz do bardziej udanych (pojęcie względne) projektów. Na pierwszy ogień pójdą grzyby. Wyrzeźbiłem ich sporo, nie będę tutaj umieszczał wszystkich, bo ciężko się ich teraz doliczyć. Takie tam rzeźby na szybko, od małych ulepków na podstawki, po całkiem spore byki.

Pierwszy przykład, grzyby z niedokończonych do dzisiaj "przeszkadzajek" do "Gorkamorki":


Drugi przykład, grzyby z jaskiniowych makiet do "Karak Zorn":

Źródło: http://hakostwo.blogspot.com/2011/02/podziemne-jeziorko-do-karak-zorn.html
Źródło: http://hakostwo.blogspot.com/2017/09/wielka-jaskiniowa-bulwa.html

Trzeci przykład, czyli pierwszy z gigantycznych grzybów do nowych jaskiniowych makiet, jakie planuje (na razie WiP):



*

Projekt - niespodzianka, na razie w fazie WiP. Wnikliwi i bystrzy pewnie już się domyślają. Póki co jestem w miarę zadowolony, ale najtrudniejsze przede mną. Jak nie schrzanię, będzie fajny gadżet, który zwielokrotnię przy użyciu magii silikonu i żywicy.



*

Kolejny "wieczny" WiP, czyli squig. Projekt sprzed paru lat, kiedy miałem ambicję samodzielnie wyrzeźbić wszystkie squigi do bandy. Nie wiem, czy ten zamysł mi się uda, pewnie nie, ale tego chciałbym kiedyś dokończyć. Myślałem o ew. odlaniu gościa, ale już widzę, że technicznie byłoby to na tyle karkołomne, że chyba sobie daruję.
 



*

To by było chyba na tyle. Zapewne coś przeoczyłem, o czymś zapomniałem. Żałuję, że nie mogę Wam pokazać jeszcze jednego projektu, już gotowego, aktualnie zatopionego w silikonowej formie. Jak się z niej wynurzy i rozmnoży w żywicy, będzie w niedalekiej przyszłości bohaterem nowego posta. Tradycyjnie spodziewajcie się też kolejnych "ulepków" okazjonalnych, przy okazji składania figurek, konwertowania itp.

Jeżeli dotrwaliście aż tutaj, do końca moich wypocin, i nie postradaliście jeszcze oczu oraz zdrowych zmysłów, gratuluję :D!

22 komentarze:

  1. No i to jest profeska! Naprawdę świetnie Ci idzie to lepienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba "profeska", ale bardzo dziękuję, staram się (przynajmniej czasami) :D!

      Usuń
  2. Szczerze koffciam skaveńską abominację! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo pro, kiedy startujesz z produkcją własnych ludków? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ludków na razie nie planuję, ale elementy terenu jak najbardziej. Pierwsze już wkrótce.

      Usuń
  4. Większość tych prac znam ale z przyjemnością do nich wróciłem, spojrzałem na nowo i w paru miejscach zdrowo się pośmiałem. ;)

    Świeże spojrzenie zawsze wyłapie coś nowego (non offens broń Grungni ;) ).
    Lecąc po kolei:

    Co ma ten pierwszy bretończyk przy tarczy albo jaki był zamysł? Przy kolejnym widać chyba spore inspiracje mordheimowym Łowca Czarownic, dobrze kminie?

    Krasnoludy: Moje ulubione są te rubaszno imprezowe z kufelkmi :). Uśmiałem się przy lordzie z fają pistoletem i toporem który na tym ziółku do hobbitów leci do boju niczym super-dwarf, albo sam Grimnir! I potem na co poniektórych z dwurakami, którzy machają tą bronią jak słomkami, a najlepszy jest ten z toporkiem na ramieniu, który robi trochę rzut w dal za siebie. :D Ale wiadomo każdy krasnal krzepę ma, gdy pije Bugmana już mlekiem matki ;)

    Abominacja kojarzy mi się ze zmutowanym snickersem chaosu, który nagle obrósł futrem, a Tzeench obdarzył go dodatkowo łapkami, paroma głowami i jakby tego było mało ogonem! ;)

    Rhinox -moim zdaniem całkiem spoko, widział bym na nim szefa bandy do BTB albo z drugim rhinoxem zaprzęgniętego do powozu ogrów. Nawet można by takie co wykorzystać w wyścigach rydwanów!

    Fungusy bardzo na+, i kibicuje squigom do całej bandy. Ten pierwszy jest bardzo obiecujący!

    Jednym słowem konkret wpis, prawdziwe mięsko modelarskie które tygryski lubią najbardziej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staśku, dziękuję Ci za obszerny komentarz :)!

      Sam się śmieje z tych figurek, a odpowiadając po kolei:

      Bretończyk ma na tarczy pergamin i pieczęcie. Na pomalowanej wersji widać to dokładniej. Zamysł był taki, by był to plakat z Panią Jeziora w kąpieli, ale nie wyszło.

      Krasnoludy - faje muszą być, zwłaszcza u dowódcy. Zresztą motyw fajczarski jeszcze będzie się u moich kraśków przewijał. Kiedyś był w tej ekipie jeszcze gość z trąbą, ale po Twojej uwadze, że ma łapę "z wysięgnikiem teleskopowym", poprawiłem go :P.

      Abominacja - wiedziałem, że paździerzak, ale że Snickers Chaosu? Szkoda, że już nie mam tej figurki, bo bym ją przyniósł jako głównego adwersarza na kolejne granie u Ciebie w ogrodzie.

      Rhinoxa kiedyś poprawię i skończę. Mam parę pomysłów, jak go poprawić.

      Squiga, przynajmniej tego, będę chciał skończyć; co do reszty, trudno powiedzieć, czy w ogóle zacznę :P.

      Fungusów będzie jeszcze dużo, w najróżniejszych rozmiarach i kształtach.

      Raz jeszcze dziękuję za komentarz - cieszę się, że Ci się podobało!

      Usuń
  5. Aleś się panie rozpędził. Tulu ulepków to się nie spodziewałem, miałem problem z wybraniem czegoś do podsumowania normalnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak "Parada wspomnień"... Miło mi się czytało wpis i oglądało zdjęcia. Fajnie, że pokazujesz wszystkie prace. Wszak nie każda praca rzeźbiarska jest idealna, a tak można sobie spokojnie dłubać bez popadania w kompleksy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - cieszę się, że lektura tego wpisu była dla Ciebie - mimo niektórych przerażających ulepków 😛 - miłym doświadczeniem!

      Usuń
  7. Świetny post i zdecydowanie masz zdolności w tym zakresie =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :)!

      Ze zdolnościami bym nie przesadzał - raczej kwestia zacięcia "rzemieślniczego" ;).

      Usuń
  8. Głowa mnie rozbolała od ilości rzeczy tutaj przedstawionych;-) ależ ty masz warsztat w rzeźbieniu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nie chciałem bólu głowy wywoływać, ale cieszę się, że Ci się warsztat podoba :D!

      Usuń
  9. Nie ma nic lepszego niż własne modyfikacje figurek. Świetne konwersje i imponująca ilość przeróbek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się zgadzam! Rzadko kiedy zostawiam figurki, przynajmniej plastikowe, bez jakiegokolwiek, choćby drobnego, dodatku własnego.

      Dziękuję!

      Usuń
  10. Pyromaniak dla mnie genialny! Cała reszta też świetna, ale pomysł i wykonanie Pana od Rakietek, świetne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dziękuję! Ów pan ma bardzo ciekawe zasady, więc stwierdziłem, że zasłużył na dopracowaną figurkę. Poza tym to były piękne czasy pierwszych kampanii BTB, kiedy mieliśmy sporo energii i czasu, by zaplecze do tego settingu tworzyć.

      Usuń
  11. Dużo dobra! Te scrolle świetnie Ci wychodzą, a i rakietki bardzo udane :)

    OdpowiedzUsuń