10 października 2014

Figurkowy Karnawał Blogowy (2) - ulubiona figurka Kapitana Haka

Żałując, że z przyczyn czasowych niestety nie udało mi się wyrobić z wzięciem udziału w cz. I. Figurkowego Karnawału Blogowego (choć może jeszcze kiedyś będzie okazja, by opowiedzieć swoją historię zaangażowania w figurkowe hobby...), z przyjemnością biorę udział w części II., ogłoszonej przez Ancestora na blogu Black Grom Studio.


Pytanie o ulubioną figurkę na pierwszy rzut oka może wydawać się banalne, z gatunku tych, na które można odpowiedzieć jednym tchem bez zastanowienia. Jak się jednak okazuje, w istocie tak jednak nie jest, o czym samemu się przekonałem, siadając do napisania tego posta.

Gdy bowiem zadałem sobie pytanie będące tematem drugiej edycji "Karnawału", szybko zdałem sobie sprawę, że odpowiedź nie przychodzi tak łatwo, pomimo faktu, iż już w pierwszym odruchu moje myśli skierowały się ku... oczywiście figurkom krasnoludów ;).

Zanim dotarłem do ostatecznej odpowiedzi, trochę lawirowałem, zatrzymując się na chwilę przy figurkach wprawdzie nie najulubieńszych, ale bardzo przeze mnie docenianych i lubianych.

Jednym z pierwszych "przystanków", zanim dotarłem do "klasycznych" figurek metalowych, były - choć zapewne wiele osób może to zdziwić - plastikowe krasnoludy GW z 6 ed. Pod pewnymi względami były może nieco toporne (wada postawy w postaci ewidentnej lordozy ;)), ale przyjemnie "modułowe" (każda kończyna oddzielnie) i z sympatycznymi mordkami ;). Nie ukrywam, że figurki te darzę sporym sentymentem, od czasu, kiedy się ukazały i urzekły mnie swoim przeskokiem jakościowym z "baryłek-klonów" Ved. Do tej pory mam ich sporo i w gruncie rzeczy lubię je dużo bardziej niż plastiki VII-VIII ed. (z których jednak korzystam, choćby w celu "wydobycia" z nich potrzebnych mi bitsów). Traktuję je obecnie jako swego rodzaju "prefabrykaty" do zmajstrowania najróżniejszych konwersji, takich jak choćby moi mordheimowi krasnoludzcy poszukiwacze skarbów (jako cała banda, która notabene jeszcze nie doczekała się pomalowania), czy... krasnoludzki poszukiwacz skarbów (jako najemne ostrze do Mordheim). Żeby nie było, że to koniec: w realizacji i planach mam kilka kolejnych konwersji z ich udziałem;).

Zatrzymawszy się na chwilę przy ww. plastikach, a nawet zawahawszy się dość poważnie, czy aby moją ulubioną figurką nie jest ww. krasnoludzki poszukiwacz skarbów, ostatecznie skierowałem się w kierunku z reguły starszych (choć nie zawsze) figurek metalowych, których przez lata już trochę mi się nazbierało. Moje myśli biegły od mojej pierwszej krasnoludzkiej mordheimowej bandy 100% metal, poprzez figurki, które dołączyły do niej później, jak np. aż do figurek przeznaczonych już raczej do WFB niż Mordheim, nawiasem mówiąc często otrzymywanych przeze mnie od Żony jako prezenty na różne okazje (krasnolud najlepszym podarunkiem!), takich jak np. krasnoludzki inżynier, bardzo lubiany przeze mnie górnik, berserker z AoW, Ściborowa krasnoludkagarłacznik z Umbra Turris, czy też absolutnie uroczy i srogi zarazem jednooki tan (prezent od mojego brata). Poza figurkami pomalowanymi brałem też pod uwagę rozmaite WiPy i zestawy, które póki co mam jeszcze w częściach - w dużej mierze mam tu na myśli figsy spod szyldu Avatars Of War: Pathfinderów, Berserkerów, czy Thundererów (w przypadku tych dwóch ostatnich jeszcze brak notek tematycznych na blogu), z których to zestawów każdy bardzo przypadł mi do gustu.

Ostatecznie moje myśli, choć początkowo lawirowały głównie wśród figurek GW, zatrzymały się ostatecznie właśnie przy figurce AoW, a konkretnie przy Krasnoludzkim Lordzie. Ta konkretna figurka był to prezent dla mnie od Skavenblight, z okazji obronienia przeze mnie pracy magisterskiej. Pomijając samą okazję, pamiętam, że był dla mnie dość dużym zaskoczeniem - Natalii udało się utrzymać wszelkie przygotowania nad tym krasnoludem w pełnej tajemnicy, a ja po prostu nie spodziewałem się tego rodzaju prezentu.

Pomijając jednak okoliczności otrzymania tej figurki, ten krasnolud po prostu podoba mi się sam w sobie. Dumny, majestatyczny wygląd władcy gór (a jeżeli nie całych gór, to przynajmniej swojego podziemnego królestwa ;)) o dokładnej i przemyślanej rzeźbie. Broń i zbroja - takie, jakie u krasnoludów naprawdę lubię. Idealny, moim zdaniem, na stanowisko dowódcy krasnoludzkiej armii, które to zresztą stanowisko u mnie piastuje. Pomimo dużej konkurencji, to właśnie na niego, ostatecznie, choć może z minimalnym wahaniem (czy aby nie pominąłem jakiejś figurki w moich przemyśleniach?) wskazuję :).


4 komentarze:

  1. Lord przekozak. Malowanie przywodzi nie wiem czemu na myśl kolorystykę z mojego ulubionego Mark Of Chaos. Ja też mam największy sentyment do ludków - prezentów :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis. Przyjemnie się czytało. A model zacny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście, wygląda na niezłego badassa:)
    A wpis sam w sobie także bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń