29 marca 2015

Figurkowy Karnawał Blogowy ed. VII - Ars moriendi - Gorm Mściciel

W tej edycji FKB miła niespodzianka - wyjęliśmy szkielety z szafy. No, czasem szkielety, czasem zombiaki, czasem coś innego zdechłego. Grunt, żeby był to trupek z historią. Jako że pisałam historie do każdego zombiaka w bandzie Nieumarłych, to bardzo mnie ucieszył taki temat, którego autorem - przypominam - jest Michał z bloga DWARFCRYPT i to właśnie TAM znajdziecie szczegółowe zasady tej edycji. To tak tytułem formalności, a teraz zacznijmy już snuć opowieść, bo jak zwykle będzie długo. Gdy zobaczyłam temat, pomyślałam od razu o Gormie Mścicielu - Postaci Dramatu do Karak Zorn, która brała nawet czynny udział w zakończonej jakiś czas temu kampanii. Nie posiadaliśmy wówczas figurki, która by go dokładnie odzwierciedlała, dlatego zrobiliśmy ją teraz, zmotywowani dzięki tej edycji. 


Prawda jednak, że choć Gorma "proxowaliśmy", to był prox 1:1, bo też szkielet krasnoluda. I właściwie mógłby tak pozostać, ale skoro Darkhyra dostała własną figurkę, to dlaczego nie Gorm? O modelarskich aspektach zresztą opowiem na koniec... teraz wypadałoby zrobić część fabularną. Niestety, potrzeba kilku słów wprowadzenia. Historii Darkhyry na blogu nie było (teraz żałuję, mogłabym do niej po prostu odesłać), a ściśle wiąże się ona z historią Gorma, bo w starych dobrych czasach Darkhyra była jego szwagierką. Służąc już wówczas złym siłom, złożyła im w ofierze dziecko Gorma - przyznacie, że to dość poważny argument, by nie odpuścić jej nawet po kilku wiekach, choć została sprawiedliwie skazana, a wyrok wykonano. To jednak nie wystarczyło krasnoludowi, którego serce na zawsze zamieniło się w twardy głaz.

***
Kiedy Kharra wypłakiwała w samotności oczy za utraconym dzieckiem, a Darkhyra uśmiechała się szyderczo, słuchając wyroku sądu, jeszcze jeden krasnolud cierpiał z powodu tej tragedii. Nazywał się Gorm Ulfgarsson i był mężem Kharry. Nie odezwał się, gdy powiedziano mu o zbrodni; nie klął, nie płakał i nie wyrywał się, by zabić Darkhyrę w akcie zemsty. Z pozoru zachowywał się wręcz normalnie, jakby nigdy nic się nie stało. Mówiono jednak, że wyraźnie się od tamtej pory zmienił. Nigdy się nie śmiał, nigdy nie mówił więcej, niż tylko odpowiedzi „tak” i „nie” na proste pytania. Jego czoło było poorane bruzdami, jakby wykrzywione rysy przyrosły do niego na stałe. Przestał chadzać do karczmy, nie dbał już o przyjaciół. Chmurne spojrzenie wzbudzało niepokój nawet u tych, którzy nie znali go wcześniej i nie wiedzieli, jak wielka jest to zmiana.

Choć Kharra urodziła kolejne dziecko i macierzyństwo uleczyło nieco jej rany, Gorm pozostał taki, jaki był. Zmarł w niezbyt sędziwym wieku i we śnie, całkiem niespodziewanie dla całej rodziny. Wydawało się, że to koniec jego cierpień i odnajdzie spokój wśród przodków. Istotnie, przez wiele lat Gorm spokojnie spoczywał w swym grobie, aż jego najbliżsi pomarli lub o nim zapomnieli. Dopiero, gdy nadeszła zagłada twierdzy, Gorm powstał z grobu. Nie, nie był duchem, widmem ni upiorem; jego szczątki – szkielet, wciąż ubrany w lśniącą zbroję – ożyły, a niespotykana dla kupki kości siła zdołała odsunąć kamiennie płyty i opuścić kryptę. Reszta opowieści jest tylko legendą... mówi się, że szczątek Gorma nie ożywił nekromanta. Ponoć powstały za sprawą ogromnej nienawiści, która nie dała mu dostępu do Sal Przodków. Nienawiść ta znalazła ujście dopiero, gdy złe moce opanowały Karak Zorn, a krzyki Darkhyry znów zabrzmiały w otchłaniach twierdzy. Wtedy to Gorm powstał, by pomścić wreszcie swoje krzywdy i rzucić wyzwanie tym, którzy doprowadzili twierdzę do upadku.



I teraz co do aspektu modelarskiego. To praca wspólna - Tomek składał figurkę, ja malowałam. Jako podstawa posłużył ten sam krasnoludzki szkielet (ściślej - odlew), o którym wspominałam na początku. Ostał się z niego tylko korpus i ręka, bo reszta została całkiem zmieniona. Głowa pochodzi ze szkieletów, topór i tarcza są, jak widać, krasnoludzkie, a resztki bujnego niegdyś owłosienia zostały mu ulepione. A, i wszelkie przytroczone do pasa ozdoby pochodzą oczywiście także od krasnoludów. Jak na trupka przystało, został poskładany z resztek, ale to żadna ujma dla szkieleta. 

A co do kampanii... figurka powstała dopiero teraz, ale jak wspomniałam, Gorm jak najbardziej grał w kampanii. Został wynajęty przez trupki, choć trzeba podkreślić, że krasnoludy również mogą go wynająć (te dobre), bo Gormowi równie mocno jak im zależy na wytępieniu Upadłych. Co najmniej raz doszło do starcia Gorma z Darkhyrą (może więcej, ale ten jeden raz wbił mi się w pamięć, bo walka była na kilkanaście modeli). Nie udało się wtedy zgładzić odwiecznego wroga - Darkhyra zeszła, ale przeżyła i generalnie do końca kampanii trzymała się dzielnie. Gorm natomiast przyczynił się do zejścia innej Postaci Dramatu, pewnego krasnoludzkiego zabójcy, który odnalazł wtedy swą chwalebną śmierć w Karak Zorn. Sam Gorm był bardzo twardy - jako jedyna Postać Dramatu w tak potężnej zbroi (gromril + tarcza) rzadko schodził z pola bitwy. 

Wychodzi na to, że Gorm z Darkhyrą nadal będą próbowali w korytarzach Karak Zorn się nawzajem odnaleźć i unicestwić, choć wszystko, co chce pomścić Gorm, już dawno obróciło się w proch. Ale wiadomo, krasnoludy uparte są... a ten egzemplarz chyba najbardziej.

6 komentarzy:

  1. Świetny pomysł świetne wykonanie !!!
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny truposz! Chyba obydwoje lubicie krasnale, bo mimo różnorodności publikacji to właśnie na dwarfach zazwyczaj spoczywa środek ciężkości Hakostwa :-) Takie przynajmniej odnoszę wrażenie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne, czekałem niecierpliwością na ów wpis i nie zawiodłem się! Dzięki WAM za wspólny wkład!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny krasnolud ze świetną historią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się czyta historię to inaczej patrzy się na figurkę. Naprawdę ciekawie sklecona "biografia" a zdjęcie obydwojga antagonistów nawet epickie ;)

    OdpowiedzUsuń