W dziewiętnastym dniu "30-dniowego Wyzwania Fantastycznego" odpowiem na pytanie: "Najmniej lubiana rasa fantastyczna?".
Odpowiedź na ww. pytanie znajdziecie tradycyjnie w rozwinięciu posta.
Zachęcam także do lektury moich odpowiedzi na pozostałe pytania zadane w ramach "Wyzwania".
Szczerze powiedziawszy, to chyba nie ma fantastycznej rasy, którą darzyłbym aż taką antypatią, by wskazać ją w odpowiedzi na to pytanie.
Wbrew pozorom, chociaż jestem miłośnikiem krasnoludów, taką rasą nie są elfy. Owszem, raczej nigdy nimi nie grywałem, a figurek reprezentujących przedstawicieli tej rasy mam jak na lekarstwo (nie licząc leśnych elfów Natalii), ale nie tyle jest to kwestia antypatii, co po prostu faktu, że są rasy, które lubię bardziej (np. wspomniane krasnoludy, czy choćby zielonoskórzy).
Nie są to również zwierzoludzie, których nie lubiłem w Mordheim (o czym wspomniałem kiedyś w 29-tym dniu 30-dniowego Wyzwania Figurkowego), przy czym raczej nie lubiłem konstrukcji samej bandy i jej dość nudnego - przynajmniej moim zdaniem - charakteru, oraz faktu, że z reguły - poza chlubnymi wyjątkami np. Wacława "Pana Ryby", czy mojego brata Krzyśka ("Warbossa Krzycha"), grali nimi mało sympatyczni, w mojej ocenie, gracze (jak np. taki jeden ziomek z lubelskich turniejów...). Oczywiście mógł być to, i pewnie był, czysty przypadek, ale skojarzenie konkretnego typu bandy z konkretnym typem graczy pozostało. Samym zwierzoludziom jednak dałbym jeszcze szansę, choć chyba bardziej w roli elementów bestiariusza i sterowanych przez Mistrza Gry przeciwników graczy.
Mógłbym wymieniać rasy, za którymi nie przepadam, jeszcze długo, np. dragonkini ze świata Warcrafta, czy Stormcaści z AoS, ale chyba nie ma ani jednej, którą bym określił mianem tej najmniej lubianej...
Wbrew pozorom, chociaż jestem miłośnikiem krasnoludów, taką rasą nie są elfy. Owszem, raczej nigdy nimi nie grywałem, a figurek reprezentujących przedstawicieli tej rasy mam jak na lekarstwo (nie licząc leśnych elfów Natalii), ale nie tyle jest to kwestia antypatii, co po prostu faktu, że są rasy, które lubię bardziej (np. wspomniane krasnoludy, czy choćby zielonoskórzy).
Nie są to również zwierzoludzie, których nie lubiłem w Mordheim (o czym wspomniałem kiedyś w 29-tym dniu 30-dniowego Wyzwania Figurkowego), przy czym raczej nie lubiłem konstrukcji samej bandy i jej dość nudnego - przynajmniej moim zdaniem - charakteru, oraz faktu, że z reguły - poza chlubnymi wyjątkami np. Wacława "Pana Ryby", czy mojego brata Krzyśka ("Warbossa Krzycha"), grali nimi mało sympatyczni, w mojej ocenie, gracze (jak np. taki jeden ziomek z lubelskich turniejów...). Oczywiście mógł być to, i pewnie był, czysty przypadek, ale skojarzenie konkretnego typu bandy z konkretnym typem graczy pozostało. Samym zwierzoludziom jednak dałbym jeszcze szansę, choć chyba bardziej w roli elementów bestiariusza i sterowanych przez Mistrza Gry przeciwników graczy.
Mógłbym wymieniać rasy, za którymi nie przepadam, jeszcze długo, np. dragonkini ze świata Warcrafta, czy Stormcaści z AoS, ale chyba nie ma ani jednej, którą bym określił mianem tej najmniej lubianej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz